Pomyślałem, że nadszedł czas, aby w końcu poruszyć jedną z najważniejszych kwestii dla naszego zdrowia. Jest to zarazem kwestia najbardziej sporna. A dotyczy zdrowego odżywiania. Dziś pod mój krytyczny widelec powędruje mięso.

Napisałem ten artykuł, ponieważ chcę Cię zainspirować do zmiany. Może nie jestem ekspertem w sprawach żywienia, ale za to jestem eksperymentatorem.  A to oznacza, że sprawdzam różne teorie na własnej skórze i w ten sposób obejmuję jakieś stanowisko. Nie wierzę ani wegetarianom, ani mięsożercom – dopóki nie sprawdzę teorii w praktyce.

W końcu nadszedł czas na przetestowanie następującej idei: „Nie jedz mięsa, a będziesz miał więcej energii”. Ciekawe. Tylko czy to możliwe? Przeczytałem wiele książek w tym temacie i nigdy nie udało mi się wykrystalizować jednej opinii na ten temat. Innymi słowy, nigdy nie wiedziałem czy trzeba jeść mięso czy nie. Argumenty za i przeciw wywołały tylko mętlik w mojej głowie. Kiedyś nawet napisałem artykuł „Prawa odżywiania, o których NIE wiesz” i wyjaśniłem w nim, że można jeść wszystko, czyli także mięso. Po części jest to prawdą, bo rzeczywiście można jeść mięso, jeśli po prostu chcemy przeżyć. Ale jeśli zależy nam na WYSOKIM POMIOMIE ENERGII – powinniśmy zrezygnować z mięsa. I to jest właśnie sedno, do którego dziś będę zmierzał.

Mięso = manipulacja + chemia + strach + mocz

OK, zacznijmy od kilku informacji na temat mięsa.

Pierwsza sprawa. Na czym więcej zarobimy – na sprzedaży mięsa czy warzyw? Oczywiście, że mięsa. W takim razie korzystnym jest, aby w głowach klientów mięso było czymś niezbędnym. Czymś czego potrzebują i muszą jeść. Z punktu widzenie marketingu to idealna sytuacja. Ty masz potrzebę – oni produkt. Więc w wyniku tej prostej manipulacji idziesz sobie kupić kilogram szynki. Krótko mówiąc, dopóki wierzysz, że musisz jeść mięso – można na Tobie zarobić.

No dobra, ale to jeszcze nie znaczy, że mięso jest złe, prawda?

Druga sprawa. Skoro sprzedaż mięsa to dobry biznes, trzeba zadbać o to, aby przynosił jak największe zyski. Dlatego zwierzętom podaje się antybiotyki, hormony wzrostu i przeróżną chemię. Przecież świnia musi być duża i zdrowa, aby nadawała się na szynkę. A im większa i więcej ma nóg, tym więcej można sprzedać.

Hmm… To wciąż nie pokazuje, czy mięso jest dobre czy złe. Ktoś na tym zarabia. I co z tego?

Trzecia sprawa. Mięso zwierząt, które kupujesz w sklepie ma to do siebie, że już się nie rusza. To oznacza, że jest martwe. W takim razie trzeba było to zwierzę wcześniej uśmiercić. Spójrzmy na to z oczu prosiaka lub kurczaka. Czy myślisz, że zwierzę, które ma być za chwilę zamordowane – odczuwa strach? Oczywiście. A co się wtedy dzieje? Do jego organizmu wtłaczane są ogromne ilości adrenaliny, która nigdy nie zostaje odprowadzona, bo zwierzę jest już martwe. Innymi słowy, spożywasz strach martwego zwierzęcia.

Ale kogo to interesuje? Lew też żywi się strachem antylopy i żyje.

Czwarta sprawa. Najsmaczniejsza. Wiesz co nadaje smak mięsu? Kwas moczowy, który zwykle jest wydalany z moczem zwierzęcia. Zwykle tak jest, ale nie po jego śmierci. Widziałeś, aby ktoś jadł niedoprawione mięso? Raczej nie. I nie ma się co tutaj dziwić. Ciężko jest zjeść bez przypraw mięso nasiąknięte kwasem z moczu. Watro dodać, że kwas moczowy jest szkodliwy.

Ok, czego się do tej pory dowiedzieliśmy? Gdy następnym razem będziesz jeść kotleta, pamiętaj że jesteś manipulowany, aby spożywać chemię, strach i kwas z moczu martwego zwierzęcia. Pomijam na razie kwestie ochrony środowiska i negatywnego wpływu mięsa na nasze PH.

Dobra. Jak dotąd podałem informacje light na temat mięsa. Teraz przejdziemy do konkretów.

Mity dotyczące białka

Każdy dobrze wie, że jemy mięso przede wszystkim po to, aby dostarczyć sobie białka. A białko jest niezbędne! To prawda, ale to ile białka potrzebujemy, kiedy i jak go dostarczamy nie jest już takie jasne. Dlatego przyjrzyjmy się faktom.

Białko jest głównym budulcem tkanek. W takim razie kiedy człowiek potrzebuje najwięcej białka? Kiedy jest niemowlęciem i dużo rośnie. A czym żywią się niemowlęta? Mlekiem matki. A skoro białko naprawdę jest takie ważne, to pewnie w mleku matki jest go bardzo dużo, prawda? Nieprawda. Jest go bardzo mało. Mleko matki zawiera około 1g białka na 100 ml. A to wystarcza, aby niemowlę rosło coraz większe i większe.

A czy dorosły człowiek rośnie? Nie. Rosną mu tylko włosy i paznokcie. No chyba, że ktoś chce być kulturystą z ogromnymi mięśniami, to wtedy potrzebuje więcej białka. Jednak w tym przypadku objawi się to zwiększeniem siły, a nie większą ilością energii. Czy widziałeś kiedyś kulturystę biegnącego w maratonie? Ja nie i wiem dlaczego. Bardzo szybko się męczą.

W każdym razie jest też wielu kulturystów, którzy w ogóle nie jedzą mięsa, a mimo to są mega silni. Przykładem jest Patrik Baboumian – najsławniejszy strongman weganin.

Zaraz, zaraz… Czyli nie potrzeba mięsa, aby być silnym? Spójrzmy na świat zwierząt. Jakie zwierzęta są najsilniejsze i największe na ziemi? Słonie i goryle. Co jedzą? Wyłącznie rośliny!

Więc o co tutaj chodzi?

Białko jest niepotrzebne? Nie, nie… białko jest jak najbardziej potrzebne, jednak w ilości zdecydowanie mniejszej niż się o tym mówi. Za dużo białka szkodzi. Dlatego jeśli często czujesz się zmęczony – powodem może być nadmiar białka. Może się też okazać, że na trawienie pokarmu poświęcasz więcej energii, niż Ci ten pokarm dostarczył. A to raczej mało wydajny sposób odżywiania.

Poza tym białko nie występuje wyłącznie w mięsie. Białko jest we wszystkim! Czyli także w warzywach, które są na dodatek trawione o wiele łatwiej i szybciej niż mięso. A jeśli uważasz, że mięso dostarcza Ci energii, to zauważ, że białko jest wykorzystywane jako ostatnie! Najpierw spalamy cukry (węglowodany), potem tłuszcz i na koniec białko.

Podsumuję. Potrzebujemy małej ilości białka. Białko nie występuje wyłącznie w mięsie. Jedząc warzywa zamiast mięsa, ułatwiamy sobie trawienie i mamy więcej energii.

Czas na Ciebie

Wiem, że ten artykuł może wzbudzić wiele kontrowersji. Pojawi się pewnie wielu zwolenników mięsa mówiących, że białko białku nierówne itp. Dlatego przede wszystkim zalecam zrobić jedną rzecz.

PRZETESTUJ TO NA SOBIE. Nie ma sensu przytaczać setki argumentów za i przeciw. W ten sposób nie da się nikogo do niczego przekonać. Człowiek najlepiej może się o czymś przekonać, gdy sam tego doświadczy.

Dlatego bardzo długo zwlekałem z napisaniem tego typu artykułu, ponieważ sam chciałem najpierw sprawdzić na sobie, czy to rzeczywiście działa. Moje eksperymenty trwały ponad rok. I okazało się, że to działa. Dziś nie jem żadnego mięsa z wyjątkiem ryb [aktualizacja 15.03.2014 – do tej pory porzuciłem także jedzenie ryb], bo podobno tylko w mięsie znajduje się potrzebna nam witamina B12. Także nie stałem się jeszcze w 100% wegetarianinem. Dokonałem też innych zmian w moim sposobie odżywiania np. wyeliminowałem całkowicie spożycie mleka.

Dziś widzę jak poprawiła się moja kondycja. Mogę biegać o wiele dłużej niż zwykle. Dodatkowo czuję się lekki i mam przejrzysty umysł. Nie potrzebuję tyle snu, co kiedyś. Zwykle spałem po 8-9 godzin dziennie. Obecnie śpię po 6-7 godzin, a gdy stosuję sen polifazowy to jeszcze mniej – około 5 h. Co tu się dziwić? Mój organizm nie musi już zużywać energii podczas snu na trawienie padliny.

Dlatego namawiam Cię, abyś przez min. 10 dni odstawił mięso i jadł jak najwięcej warzyw i owoców. Daj sobie szansę poczuć, jak to jest mieć masę energii! Gwarantuję Ci, że już nie będziesz chciał potem wracać do kotletów. To po prostu kradnie energię. Ale musisz się o tym sam przekonać, aby w to uwierzyć. Muszę powiedzieć, że gdybym nie zdecydował się na ten eksperyment z odstawieniem mięsa – nigdy nie zacząłbym jeść warzyw. Dobrze, że nie byłem na tyle głupi, aby sądzić, że już wszystko wiem…

Jest wiele osób, które nigdy nie odstawiły mięsa i twierdzą, że mięso jest niezbędne. Warto słuchać takich ludzi? Takich co nigdy nie byli za granicą, a mówią jak tam jest? Ja już byłem po obu stronach. Jadłem szyneczkę, kiełbasę i kotlety, a potem całkowicie odstawiłem mięso. Poczułem różnicę. Dlatego nigdy już nie wrócę do mięsa. Po prostu tego nie potrzebuję. Ty też nie. Daj sobie szansę. Możesz obudzić w sobie zasoby energii, o których istnieniu nawet nie wiedziałeś. To tylko 10 dni. Zacznij od dziś!

Artur Wójtowicz
wizjoner.org