Uczenie się od młodszych jest wielką sztuką. Jednak większość ludzi powstrzymuje się przed tym, bo wstydzi się czegoś nie wiedzieć. A wstyd to być  tak głupim, żeby zatrzymać proces uczenia się! Myślą, że wiedzą lepiej, bo… żyją dłużej. Jakże błędnym jest założenie, że z wiekiem automatycznie stajemy się mądrzejsi. Mamy co prawda doświadczenie, ale wiedza wraz z latami staje się nieaktualna. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że odkryto już nowe sposoby działania.

Podam przykład. Kiedyś, aby mieć od kogoś notatki z lekcji trzeba było wszystko przepisać. Teraz wystarczy zrobić zdjęcie komórką, wysłać Bluetooth’em do komputera i wydrukować. Możliwości nowych, szybszych i łatwiejszych rozwiązań pojawiają się z dnia na dzień. Natomiast ludzie w sile wieku rzadko nadążają za nowościami i pozostają przy tradycyjnych, znanych im sposobach. 

A czy w dzisiejszych czasach, wysyłanie wiadomości do znajomego za pomocą gołębia pocztowego, byłoby uznane za najmądrzejszą metodę? Wiek i mądrość niekoniecznie idą w parze.

Co do uczenia się od młodszych – uświadom sobie, że taka nauka wcale nie jest ośmieszająca. To, że jesteś starszy nie znaczy, że dziecko lub nastolatek niczego Cię nie nauczy. Nie znaczy też, że wiesz więcej i musisz być mądrzejszy.

Mądrości nabywa się do momentu, aż powiesz sobie, że coś wiesz. Wtedy proces uczenia zostaje przerwany. Nie przyjmujesz nowych wiadomości, bo już przecież wszystko wiesz. Zwróć uwagę, że każdą wiedzę trzeba aktualizować. Jeśli dla Ciebie ziemia jest płaskim dyskiem podpartym na dwóch krokodylach – zaktualizuj wiedzę!

„Wiem, że nic nie wiem” jest pierwszą oznaką zdobywania mądrości. To prawda uniwersalna, która istniała 2500 lat temu, a mimo to jest nadal aktualna. Co jest takiego niezwykłego w słowach Sokratesa? Trzeba być naprawdę mądrym, aby objąć rozumem swoją niewiedzę.

Niewiedza to coś, czego nie wiemy i nie dostrzegamy. Jeśli mamy świadomość, że czegoś nie wiemy – powstaje szansa nauczenia się tego, czyli stania się mądrzejszym. Im bardziej otworzymy się na wiedzę, tym więcej jej posiądziemy, więc jeśli wiesz, że nic nie wiesz – tak trzymaj! :)

Co ma wspólnego zdobywanie mądrości z nauką od młodszych?

Z prowadzonych przeze mnie obserwacji zachowań dzieci, wyciągnąłem zaskakujące wnioski. Nauczyłem się od nich bardzo dużo. Zadziwiła mnie, ich niczym nie ograniczona wyobraźnia. Nie interesuje ich, że czegoś nie da się zrobić, że to by było nieopłacalne, że zajęłoby sporo czasu. Mówią, że chciałyby mieć 100-kilometrową zjeżdżalnię, trampolinę na której można skakać do nieba, albo wulkan przed domem.

Dlaczego my, o wiele starsi, jakże doświadczeni, wiedzący więcej dorośli – nie potrafimy tak marzyć!? Bo jako dorośli jesteśmy mocno ograniczeni. Tak bardzo, że nie potrafimy nawet tego dostrzec. Ciągle żyjemy w schematach. Codziennie to samo – przez całe życie. Czasem trafi się coś innego i nagle odżywamy, przypominamy sobie, jak to jest być dzieckiem.

Dziecko widzące konfetti, od razu chciałoby wyrzucić je w powietrze, popatrzeć przez moment na spadające, kolorowe kawałeczki papieru. Oznacza to tylko, że dzieci mają wrodzoną skłonność do zachwycania się chwilą. A potem dorosły mędrzec chwali się, że odkrył Carpe diem.

Dzieci, w procesie poznawania świata, używają wszystkich zmysłów. Chcą wszystkiego dotknąć, obejrzeć i posmakować. Słuchają jak za oknem szczeka pies i zastanawiają się co to, gdzie to, dlaczego szczeka? Nas szczekanie przeważnie irytuje, a nie fascynuje. Nie zastanawiamy się jak niezwykłe to zjawisko. Dźwięk, czyli drgania, które są przenoszone w powietrzu, omija przeszkody, przenika przez nasze okna, dociera do naszego ucha, zostaje przeanalizowany przez nasz mózg, wywołuje skojarzenia i na koniec powstaje określona reakcja: „Znowu ten pies!” Natomiast, w oczach dziecka, każdy proces jest czymś niezwykłym.

Dzieci posiadają zupełnie inny system wartości. Maluchom nie robi różnicy czy noszą firmową czapeczkę, czy beret ze słoneczkiem. Pampers zaawansowanej technologii nie jest potrzebny do poznawania świata. To dorośli muszą powiększać swoje poczucie wartości. Szybszy samochód, większy dom, więcej pieniędzy – jeszcze więcej, więcej i więcej.

Jest jeszcze jedna, najważniejsza cecha dzieci. POTRAFIĄ SIĘ BAWIĆ. Śmieją się o wiele częściej niż dorośli. Dla nich świat jest placem zabaw, a życie zabawą. I życie powinno być zabawą. Nie trzeba wszystkiego traktować zupełnie poważnie. Przecież rodzimy się z takim nastawieniem. Poznawać, cieszyć się i bawić. Zachwycać się chwilą, skupiać na tym czego chcemy – wyciągać rękę do wszystkiego co fascynujące.

Wrodzona ciekawość świata napędza ich działanie. Są ciągle w ruchu. Chcą działać. Nie szukają wymówek i nie mówią, że im się nie chce. Przynajmniej do czasu, aż się tego nie nauczą:) Jeśli kiedyś karmiły ryby i widzą je znowu – chcą je karmić. Gdy widziały jak się kosi trawę i potem widzą kosiarkę – chcą kosić. Gdy widziały jak się myje samochód i widzą wiadro z gąbką – chcą szorować. To jest dla nich naturalne.

Gorzej jest jak chcemy, by zrobiły coś nudnego i bezsensownego: „Ucz się na pamięć regułek z książki”, cóż za marnowanie potencjału! Wpychamy dziecko w schemat, w który my byliśmy wepchnięci. Znamy jedną metodę i uważamy, że jest najlepsza. Skoro ja tak byłem uczony – będę tak uczył moje dziecko. Skoro ja jestem ograniczony – ograniczę tak moje dziecko. Każdy rodzic chce najlepiej dla swoich pociech – ale nie każdy wie, co jest dla nich najlepsze.

Więc jakie wnioski możemy wyciągnąć?

To, że ktoś jest młodszy nie znaczy, że nie jest mądrzejszy od nas.
Nie zablokuj procesu nauki przez mówienie: „Już to wiem”.
Ciągle szukaj nowych rozwiązań.
Dzieci nie znają ograniczeń. Dopiero potem się o nich dowiadują.
Zabawa przede wszystkim!
Dziecko jest genialnym nauczycielem. Nauczy Cię rzeczy, o których dawno zapomniałeś.

Artur Wójtowicz
wizjoner.org