Zaczynam się już chyba powoli przyzwyczajać do snu polifazowego. Stałem się momentami nawet zbyt pewny siebie, co niestety skończyło się nie najlepiej… Ale o tym dowiesz się czytając zapiski z kolejnych dni.

Dzień 13

Trzynasty, szczęśliwy dzień. Czy na pewno? Obudził mnie budzik o 3:40 po planowanych 4,5 h snu. No właśnie. I tutaj zagadka. Czy od 22:50 do 3:40 minęło dokładnie 4 godziny i 30 minut? Nie! To przecież 4 godziny i 50 minut! Pomieszałem godziny, gdy ustawiałem budzik przed snem. Byłem wtedy mocno zaspany, więc może to tłumaczy obniżenie moich zdolności matematycznych. OK, ale nie ma się co przejmować. Obudziłem się wypoczęty, jednak nie pamiętałem od razu snu. Miałem go gdzieś daleko w pamięci, jakby śnił mi się długo przed obudzeniem. I rzeczywiście mogło tak być skoro spałem 20 minut za długo. W każdym razie udało mi się przypomnieć sen, chwilę po wstaniu z łóżka.

Poranek jak na razie ciekawie się zaczyna. Afirmacja nie zadziałała, a budzik zadzwonił za późno. Ale za to obudziłem się wypoczęty i przypomniałem sobie sen. Nie jest tak źle. Zobaczymy co przyniesie dalsza część dnia.

Staram się trzymać mniej więcej stałych godzin drzemania. Na pierwszą drzemkę kładę się pomiędzy 6:00 a 7:00 rano. Tak też było w tym przypadku. Położyłem się o 6:20 i zasnąłem w kilka minut. Zacząłem śnić i w końcu się obudziłem. Spojrzałem na zegarek. Szok! Spałem jakieś 5 minut. Wstałem. Czułem się wypoczęty i radosny.

Zastanawiam się czy nie zmniejszyć jeszcze bardziej czasu przeznaczonego na drzemkę. Teraz ustawiam stoper na 25 minut i tylko raz mi się zdarzyło, aby musiał interweniować. Prawie zawsze budzę się sam po 5-15 minutach. Prawdopodobnie 20 minutowy bufor czasowy by wystarczył. Z drugiej strony nie chciałbym wywierać presji na moją podświadomość, dając jej mało czasu na sen. Wtedy mogę nie zasnąć tak szybko, bo będę się śpieszył i stresował. Dlatego jeszcze niczego nie zmieniam. Gdy będę wiedział, że potrafię zasnąć zawsze w mniej niż 5 minut, to wtedy przejdę do 20 minutowej asekuracji.

O 14:10 postanowiłem, że czas na drzemkę, bo poczułem lekkie zmęczenie. Leżałem około 5 minut i zasnąłem. Obudziłem się po 10 minutach. Czyli raczej standardowo. Wciąż jeszcze nie pamiętam snów budząc się po drugiej drzemce. Zobaczymy, może z czasem to się zmieni.

Trzecia drzemka wypadła mi na 18:20. Trwała w sumie 10 minut, z czego na sen przeznaczyłem około 5 minut. Chyba rzeczywiście nie ma już sensu nastawiać stoper na 25 minut. Od jutra przerzucam się na 20 minut. Niżej raczej nie będę schodził, aby na siebie niepotrzebnie nie naciskać.

Zrobiłem się senny już o 21:30. Jak dla mnie to nowość. Jeszcze nie byłem aż tak śpiący o tej porze. Zacząłem się zastanawiać nad drzemką, ale uznałem, że już była zbyt późna godzina. Obawiałem się, że potem będę miał trudności z zaśnięciem o 23:00. Postanowiłem więc wytrzymać. Rozpoczęła się walka z ospałością. Trwała do 22:00. Więcej już nie dałem rady. Ogarnęła mnie gigantyczna senność. Zastanawiałem się co robić. Chyba nie ma co się dalej męczyć? Może położę się teraz? Tak też zrobiłem. Zasnąłem niemal natychmiast. Miałem przed sobą 4,5 h snu.

PODSUMOWANIE DNIA

Dzisiaj znów pojawiły się pewne zawirowania, jeśli chodzi o sen podstawowy. Muszę być bardziej czujny podczas nastawiana budzika i tym bardziej nie przestawiać go w środku nocy. Zastanawiam się też, co mam robić gdy jestem senny na mniej niż 2 h przed głównym snem. Czy kłaść się na drzemkę, czy może wytrzymać za wszelką cenę? Muszę jeszcze nad tym pomyśleć.

Podstawowy sen: 4 godziny 50 minut (22:50-3:40)

1 drzemka: 5 minut (6:20-6:25)

2 drzemka: 10 minut (14:15-14:25)

3 drzemka: 5 minut (18:20-18:25)

Całkowity czas snu: 5 godzin 10 minut

 

Dzień 14

Obudził mnie budzik o 2:30. Byłem świetnie wyspany, a to oznacza, że jednak 4,5 h spania są dla mnie najkorzystniejsze. Jednak nie wszystko wyglądało tak różowo. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale postanowiłem jeszcze chwilę poleżeć w łóżku. Tym samym brutalnie złamałem drugą zasadę Kodeksu. To nie mogło się dobrze skończyć.

Leżałem przez 5-10 minut ciesząc się niewinnie z tego, że nie jestem w ogóle śpiący. Następne co pamiętam, to że otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek. Była 4:10! O rany! Zaspałem. I po co leżałem zamiast wstać? No nic. Nie ma co się załamywać, tylko znów czas wyciągnąć wnioski. Przynajmniej byłem dobrze wyspany i doskonale pamiętałem sen, a to już coś.

PRZYCZYNY ZASPANIA

Główną przyczynę jaką dostrzegam, to zbyt duża pewność siebie. Po prostu uznałem, że już przejąłem całkowitą kontrolę nad sennością i mogę leżeć godzinami nie zasypiając. A tu bach! Dostałem lewy sierpowy od snu. I już śpię. Nie ma co się oszukiwać. Jeśli stworzę sobie idealne warunki do snu, to nic dziwnego, że zasnę.

Druga przyczyna to osłabienie nawyku wstawania zaraz po obudzeniu. Dopóki wstawałem i się nie zastanawiałem nad niczym, to było OK. Teraz znów dałem się podpuścić i leżałem sobie w wygodnym łóżeczku. Muszę wzmocnić nawyk. Dlatego dziś wykonam parę razy drzemkę „na sucho”. To powinno pomóc.

ZALETY ZASPANIA

Jakby nie patrzeć ten incydent ma też swoje dobre strony. Obudziłem się dziś wypoczęty, sam z siebie, po 6 h snu i dobrze pamiętałem sen. To oznacza tylko jedno. Trafiłem w fazę REM. 6 h snu daje 4 cykle po 90 minut lub 5 cykli po 70 minut. A skoro po 4,5 h oraz po 6 h snu jestem tak samo dobrze wyspany, to znak, że mój cykl jednak wynosi 90 minut! Stałem się więc przeciętniakiem. Szkoda… Jest tylko jedna metoda, aby to wszystko potwierdzić. Przespać się przez równo 3 h. Jeśli wtedy też będę wyspany, to mój cykl mieści się w 90 minutach. Na razie zamierzam jeszcze spać po 4,5 h – ale wkrótce przetestuję też 3 h snu.

Zbliżała się pora mojej pierwszej drzemki, więc postanowiłem się położyć, chociaż nie czułem się tak zmęczony jak zwykle o tej porze. To pewnie zasługa 6 h snu. Leżałem przez 15 minut z nadzieją na sen, ale nic z tego nie wyszło. W ogóle nie mogłem zasnąć. Wstałem. Poczekam aż będę bardziej zmęczony.

Aż do godziny 16:00 nie odczuwałem żadnego, nawet minimalnego zmęczenia. W końcu pojawiła się drobna senność, ale zwykle bym ją pewnie zignorował. Położyłem się więc na drzemkę. Zasnąłem bardzo szybko, w ciągu kilku minut. Obudziłem się po około 5 minutach i miałem wrażenie, że coś mi się śniło, ale nie jestem pewien. Nigdy o tej godzinie nie miałem snów, więc może już mój organizm zaczyna się reorganizować.

Mam jeszcze pewien dylemat dotyczący drzemek. Czy mam się kłaść o wyznaczonych porach dnia, czy tylko wtedy gdy jestem zmęczony? Wydaje mi się, że ustalone pory były dobre na samym początku. Pokazywałem wtedy mojemu organizmowi, że ma spać kilka razy dziennie. Jednak teraz chyba nie ma aż takiej potrzeby. Po prostu będę trzymał się Kodeksu, ale nie będę zmuszał się, aby wytrzymać do wyznaczonej pory na drzemkę, ani też nie będę na siłę próbował zasnąć. To nie działa. Wczoraj nie wiedziałem co mam zrobić, gdy o 21:30 ogarnęła mnie senność. Najlepiej jakbym wziął wtedy drzemkę, a potem zgodnie z zasadą 3, odczekał jeszcze dwie godziny i dopiero położył na sen podstawowy. Muszę po prostu brać drzemki wtedy, kiedy tego potrzebuję.

Wieczorem, o 18:20, chciałem skorzystać z kolejnej drzemki. Niestety wyglądała ona jak moja pierwsza drzemka dzisiaj, czyli tak na prawdę to jej nie było. Długo leżałem i nie mogłem zasnąć. Co prawda samo leżenie z zamkniętymi oczami też dało mi w pewnym stopniu odpoczynek.

Ostatecznie położyłem się spać o 22:50.

PODSUMOWANIE DNIA

Podczas dzisiejszego dnia mój poziom energii utrzymywał się na stałym poziomie. Do tego stopnia, że nawet podczas drzemek nie mogłem zasnąć. Po części był to zapewne skutek mojego nadmiernie długiego snu podstawowego. W każdym razie poczyniłem już pewne kroki, aby zbyt długie spanie nie powtórzyło się kolejny raz.

Podstawowy sen:  4 godziny 30 minut (22:00-2:30)

1 drzemka: 1 godzina i 30 minut (2:40-4:10)

2 drzemka: 0 minut (6:00)

3 drzemka: 5 minut (16:00-16:05)

4 drzemka: 0 minut (18:20)

Całkowity czas snu: 6 godzin 5 minut

 

Dzień 15

PODSUMOWANIE DRUGIEGO TYGODNIA

Nadszedł czas na kolejne podsumowanie. W tym tygodniu spałem od 4 h do 6 h dziennie. Jest więc pewna poprawa. Śpię średnio 30 minut krócej niż w pierwszym tygodniu. Jeśli chodzi o mój dotychczasowy sposób odżywiania, to nie uległ on zmianie. Wciąż podstawę stanowią dla mnie warzywa (50%), owoce (20%), pieczywo (20%) i inne rzeczy (10%). Wróciłem już do dawnej intensywności ćwiczeń fizycznych. Powili zaczynam się przyzwyczajać do tego sposobu spania. Po odkryciu, że 4,5 h snu podstawowego działają na mnie najlepiej, wstawanie stało się o wiele łatwiejsze.

Dobrze, podsumowanie za nami. Przejdę teraz do opisu dzisiejszego dnia.

Obudziłem się w wyjątkowy jak dotąd sposób, bo 5 minut przed sygnałem budzika. Była 3:15. Spałem niecałe 4,5 h. Bardzo dobrze pamiętałem sen. Czułem się wyspany, aczkolwiek oczy miałem lekko obolałe. Po 10 minutach wszystko wróciło do normy, a ja mogłem zabrać się do pracy.

Po 4:00 zrobiłem się trochę głodny, więc zjadłem banana. Zauważyłem, że warto na takie nocne pory zostawiać sobie coś na przekąskę. Dla mnie przeważnie jest to jabłko, pomarańcz lub banan.

Koło godziny 5:00, podczas czytania książki poczułem lekką senność. Przerwałem czytanie, bo to prawdopodobnie było powodem podążania w stronę snu. Wstałem, aby się trochę rozbudzić i zacząłem się rozciągać. Wykonywałem coś co można by nazwać ubogą jogą. Machałem rękami i nogami w różnych kierunkach oraz przyjmowałem dziwne pozycje przypominające walkę bocianów.  Czułem się po tym trochę lepiej. Może będę spędzał te najbardziej senne godziny nocne testując jogę? Nie wymaga to zbytniego myślenia ani używania oczu, a za to rozbudza ciało. To może być dobry pomysł.

W każdym razie o 5:30 senność wróciła. Ponieważ minęło już 2 h od obudzenia się – mogłem uciąć sobie drzemkę. Tak też zrobiłem. Zasnąłem w parę minut. We śnie spędziłem 10 minut i pamiętałem sen. Mimo tego, że zacząłem już ustawiać stoper na 20 minut, a nie 25, to i tak obudziłem się przed nim. Byłem wyspany w jakichś 90%. Wstałem. Teraz mogłem już zacząć dzień pełną parą.

SZALONY POMYSŁ

Mam genialny pomysł (genialny i szalony chyba się nie wykluczają?). Pośpię jeszcze przez tydzień, przeznaczając na sen podstawowy 4,5 h. Gdy już się do tego przystosuję i nie będzie większych problemów, to przejdę na 3 h snu + jedna dodatkowa drzemka.

BARDZIEJ SZALONY POMYSŁ

Jeśli się przyzwyczaję do 3 h snu podstawowego i wszystko będzie OK, mogę potem przejść na tryb UBERMAN. Na początku tego nie planowałem, ale teraz ta wizja zaczyna mnie kusić. Później jeszcze opiszę o co mi dokładnie chodzi.

PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ

Tak więc wyglądają moje plany na najbliższe tygodnie:

Tydzień 3 – Zamierzam przez ten tydzień spać przez 4,5 h w śnie podstawowym. Ilość drzemek: od 2 do 4 podczas dnia. Planowany całkowity czas snu: maksymalnie 5 godzin na dobę.

Tydzień 4 – Przetestuję 3 h snu podstawowego. Ilość drzemek: od 3 do 5 dziennie. Całkowity czas snu: maksymalnie 4 godziny na dobę.

Tydzień X – Jeśli wszystko przebiegnie po myśli, to przejdę na tryb UBERMAN. Oznacza, to brak snu podstawowego. Ilość drzemek: 6-7 dziennie. Całkowity czas snu: maksymalnie 2 h na dobę.

RESZTA DNIA

Przez cały dzisiejszy dzień nie czułem w ogóle zmęczenia. Zwykle przytrafiały mi się okresy lekkiej senności, a teraz nie. W końcu zacząłem się zastanawiać, czy mam dzisiaj się kłaść do jakiejkolwiek drzemki. Mijała godzina 16:00, gdy zwykle bywałem senny i chętnie się kładłem. Ponieważ miałem idealne warunki do drzemki, cisza i spokój, to mimo braku zmęczenia chciałem sprawdzić czy zasnę. Położyłem się i zrelaksowałem. Po paru minutach zasnąłem. Obudziłem się po około 5 minutach. Nie mam pojęcia czy ta drzemka była mi w ogóle potrzebna, ale to się jeszcze okaże wieczorem.

O 20:20 położyłem się na trzecią drzemkę. Pierwszy raz tak późno. Mogłem jeszcze co prawda wytrzymać, ale nie byłem pewien czy aż do 23:00 dam radę. Leżałem około 5 minut nim zasnąłem. W pokoju było całkowicie ciemno. W takich warunkach jeszcze nie brałem drzemki. W pewnym momencie obudził mnie dźwięk budzika. Wydawał mi się bardzo nieznośny. Czułem się jak wyrwany w połowie snu. Byłem bardziej senny niż przed położeniem się spać! Zupełnie jakbym wstał w środku nocy. Drzemka nic mi nie pomogła, wręcz mnie osłabiła. Tylko dlaczego? Mam kilka teorii.

1. Spałem za długo – Spędziłem we śnie około 15 minut. Mogłem w tym czasie wejść w głębszą fazę snu. Wskazuje na to też fakt, że nie obudziłem się sam, jak zwykle po 5-10 minutach, tylko obudził mnie budzik.

2. Było za ciemno – Być może całkowita ciemność była dla organizmu sygnałem, że można szybko wejść w głęboki sen i smacznie sobie spać przez kilka godzin. W takich warunkach spędzam sen podstawowy, więc mogło to mieć jakiś wpływ.

Po tej drzemce byłem ledwo żywy i z trudem wytrzymałem do 22:30. Potem padłem jak zabity.

PODSUMOWANIE DNIA

Ponieważ dziś słońce w końcu zaczęło dzielić się swoimi promieniami, dużo czasu spędziłem na świeżym powietrzu. Precedensem było to, że wyjątkowo późno zabrałem się za jedzenie. Nie liczą banana, którego skonsumowałem o 4:00 rano, zjadłem śniadanie dopiero o 14:00. Co prawda byłem głodny już od 11:00, ale nie mogłem wtedy jeść, bo miałem parę spraw do załatwienia. Ogólnie ciekawy dzień.

Podstawowy sen:  4 godziny 30 minut (22:00-2:30)

1 drzemka: 10 minut (5:40-5:50)

2 drzemka: 5 minut (16:00-16:05)

3 drzemka: 15 minut (20:25-20:40)

Całkowity czas snu: 5 godzin

Artur Wójtowicz
wizjoner.org