Co sprawia, że ludzie nie mogą się ze sobą dogadać? Dlaczego tak łatwo jest się z kimś pokłócić, a trudno pogodzić? I po co w ogóle się kłócimy? Dziś spróbuję znaleźć odpowiedź.

Ciśnienie rośnie

Aby doprowadzić do kłótni, tak naprawdę nie trzeba zbyt wiele. Wystarczy, że ktoś ma inny punkt widzenia niż Ty. To już stanowi wystarczający powód do powstania między Wami zgrzytu. Jednak niekoniecznie musi z tego powstać rozgorzała kłótnia. Ot, zwykła sprzeczka. A jak doprowadzić do zaciętej walki pełnej pasji i rzucania talerzami?

Aby wybić człowieka z równowagi trzeba spełnić jeden warunek. Złamać jego zasady.

Moja zasada kontra Twoja

Wszyscy kierujemy się jakimiś zasadami. Wszyscy mamy rzeczy, które uważamy za ważne. Wszyscy sądzimy, że nasze spojrzenie na świat jest prawidłowe. Nasze codzienne zachowanie jest określone przez nasze zasady.

Możesz uważać, że przechodzenie na czerwonym świetle jest złe, jedzenie mięsa krzywdzi zwierzęta, że nie wypada się spóźniać, trzeba płacić rachunki na czas itp. Jeśli spotkasz osobę, która twierdzi i zachowuje się inaczej – powstanie między Wami zgrzyt. A im większa rozbieżność poglądów tym łatwiej się pokłócić.

Ile kłótni zaczęło się po tym jak, ktoś złamał czyjąś zasadę? Wszystkie! Bo jak inaczej ma dojść do kłótni? O co się sprzeczać? Jeśli kierujemy się tymi samymi zasadami – nie ma powodu do kłótni.

„Nie możesz” kontra „nie wolno Ci”

Jest jeszcze inna zależność. Każdy z nas ma zasady, które może łamać i takie, których nie wolno mu łamać.

Jeśli mówisz: „Nie mogę jeść słodyczy” zostawiasz sobie furtkę, aby w pewnym momencie chwycić za kawałek czekolady. Jeśli masz zasadę: „Każdego dnia muszę ćwiczyć fizycznie”, nie pozwalasz sobie na zrezygnowanie z treningu z byle powodu. Co ciekawe osoby zdrowe i wysportowane mają masę zasad „muszę”. Muszę codziennie biegać, muszę się zdrowo odżywiać, muszę przebywać na świeżym powietrzu, nie wolno mi palić papierosów. Natomiast osoby z nadwagą, niską samooceną i kiepskimi wynikami w szkole i pracy, ukrywają się za „powinienem”. Powinienem więcej ćwiczyć. Nie powinienem tyle jeść. Powinienem częściej spacerować.

OK, ale od czego zależy intensywność wszystkich sprzeczek? Dlaczego po niektórych wymianach zdań dochodzi do rękoczynów? Myślę, że powodem jest spirala głupiej konsekwencji.

Spirala głupiej konsekwencji

Najgorszym co może nas spotkać, to natrafienie na człowieka „nigdy nie odpuszczę”. Ludzie w obronie swoich zasad potrafią sami zagnać się w kozi róg, gdzie już nie ma odwrotu i trzeba wytaczać coraz to większe działa.

Wyobraźmy sobie taką sytuację:

Kobieta i mężczyzna wchodzą do sklepu. Mężczyzna otwiera drzwi i przepuszcza kobietę przodem. Jednak w tym samym momencie młodszy chłopak wpycha się przed kobietę, niechcący przewracając ją na ziemię i wbiega do środka…

Zobaczmy co będzie dalej i jakimi zasadami zaczną kierować się bohaterowie.

…Mężczyzna natychmiast krzyczy do młodzieńca: Uważaj gówniarzu! [zasada: nikt nie MOŻE wpychać się przede mnie, zasada: nikomu NIE WOLNO przewrócić mojej damy]

Młodzieniec odkrzykuje: Sam se uważaj! [zasada: nikt NIE MOŻE mi mówić co mam robić]

Mężczyzna: Nie pyskuj, bo pożałujesz! [zasada: młodsi MUSZĄ mnie szanować]

Chłopak podchodzi i popycha mężczyznę [zasada: NIE WOLNO mi odpuścić podczas zaczepek]

Mężczyzna uderza chłopaka i zaczynają się bić. [zasada: NIE WOLNO mi odpuścić, gdy ktoś mnie popchnie]

W końcu młodzieniec wyciąga nóż i dźga w brzuch przeciwnika. [zasada: MUSZĘ zrobić wszystko, aby wygrać]

Mężczyzna upada na ziemię, a chłopak ucieka…

Zauważ, że sprzeczka się zaostrza wraz ze zmianą zasad z NIE MOŻE na NIE WOLNO. Wtedy już ciężko się wycofać. Jeśli obie strony kierują się zasadami bez odwrotu – na pewno dojdzie do poważnej kłótni. Nazwałem to spiralą głupiej konsekwencji, bo taki brak elastyczności może doprowadzić do coraz gorszych skutków.

Czy potrącenie w drzwiach warte było oberwania nożem? To wciąż kwestia zasad. Mężczyzna mógł uznać, że było warto, bo bronił swojej kobiety. Tylko czy na pewno kobiety, czy może swoich reguł?

Inteligentne zasady?

Nie twierdzę, że są dobre i złe zasady. Wszystko nas do czegoś prowadzi i każde działanie przynosi swoje konsekwencje. Chciałem tylko odpowiedzieć na pytanie: dlaczego się kłócimy, od czego zależy intensywność kłótni i po co to robimy – a nie określać co jest dobre, a co złe.

Osobiście jestem za inteligentnymi rozwiązaniami. Czyli za takimi, które przynoszą więcej dobrego niż złego, więcej pożytku niż strat, więcej radości niż bólu.

Dlatego więc, może warto zastanowić się nad własnymi zasadami? Może masz zasady typu: gdy ktoś mi zajedzie drogę, to MUSZĘ go wyprzedzić i też zajechać; gdy ktoś się spóźni więcej niż 20 minut, to MUSZĘ na niego nakrzyczeć; jeśli ktoś nie powie mi dzień dobry, to też mu nie powiem; jeśli ktoś jest dla mnie niemiły, to ja też będę itp.?

Przypominam, że nie zamierzam Ci mówić, jakie powinieneś mieć zasady – tylko abyś był świadomy, że każda reguła niesie ze sobą konsekwencję. Pół biedy jeśli w grę wchodzą zasady „nie powinienem” i „nie możesz” – gorzej jak zaczyna się „nie wolno” i „muszę”. Tutaj już najłatwiej o kłótnię na wysokim poziomie.

  • Małe kłótnie powstają po złamaniu zasad „nie możesz”.
  • Duże kłótnie powstają po złamaniu zasad „nie wolno” lub „musisz”.

Na zakończenie mam dla Ciebie małe zadanie. To będzie coś prostego. Otóż: gdy następnym razem wdasz się z kimś w sprzeczkę (być może nawet dzisiaj) – zastanów się, które z Twoich zasad zostały złamane. Następnie zdecyduj, czy te zasady na pewno Ci służą. Może jesteś o krok od wpadnięcia w spiralę głupiej konsekwencji? Jest to coś, nad czym chyba warto się zastanowić, prawda?

Artur Wójtowicz
wizjoner.org