Pojawiły się pierwsze poważne trudności. Musiałem działać szybko, aby nie zaprzepaścić całego eksperymentu. Dlatego stworzyłem zbiór zasad, który nazwałem Kodeksem Snu.

Dzień 7

Dzisiaj stało się coś dziwnego. Obudziłem się sam z siebie. Pamiętałem też dobrze swoje sny. Gdy spojrzałem na zegarek była… 4:30! Zaraz, zaraz. Czy nie miałem wstać o 2:00? Jak to możliwe? Dlaczego spałem 2,5 h za długo? Budzik mnie nie obudził? Przecież miałem dwa alarmy!

Okazało się, że zadzwoniły oba alarmy, a ja je wyłączyłem. Przypomniałem sobie, że po wyłączeniu drugiego budzika ODRUCHOWO obróciłem się na bok i… natychmiast zasnąłem. Nie miałem nawet szansy wstać. Zły nawyk mnie pokonał.

PORAŻKA?

Moją pierwszą myślą było: „O nie! Znowu zaspałem. Porażka!” Ale potem uznałem, że to okazja do nauczenia się czegoś – a nie porażka. Tym razem przemówił mój nawyk szukania całego w dziurze.

Gdy zaczynałem ten eksperyment, wiedziałem że coś może się nie udać. Wiedziałem, że to będzie sprawdzian mojej wytrzymałości, samodyscypliny i siły woli. Właśnie przyszedł kolejny test. Znów muszę się sprawdzić i właściwie zareagować. Czy teraz już się poddam? Oczywiście, że nie! Ja się nigdy nie poddaję. Gdy coś nie idzie po myśli, zmieniam strategię i szukam innych rozwiązań.

Dziś co prawda spałem za długo, ale to znak, że coś muszę zrobić w inny sposób. Być może zbyt dużo ograniczyłem swoją ilość snu, jak na początek. Może przydałaby się jeszcze jedna drzemka na ranem, przynajmniej dopóki się nie przyzwyczaję do krótszego snu.

Zamierzam dalej testować 3′ 40” jako mój sen podstawowy. Skoro dziś spałem jeszcze 2,5 h (budząc się ostatecznie w fazie REM), to mogę wykorzystać tę wiedzę. 2,5 h to 150 minut, co oznacza dwa cykle po 75 min. Czyli wszystko się zgadza. Mój cykl mieści się w granicach 70-80 minut, chyba że został szalenie wydłużony do 110-120 minut, w co raczej wątpię.

Wciąż jestem pozytywnej myśli. Lubię eksperymentować, bo wymaga to ciągłego kombinowania. Trzeba badać wyniki i wprowadzać zmiany. To ciekawy proces, o ile ktoś za szybko się nie poddaje.

OK, wróćmy do opisu mojego poranka. Spałem ponad 6 h, a czułem się gorzej niż po 4 h! Energia 80%. Od obudzenia wcale się nie podniosła. Wręcz wahała się między 70% – 80%. Byłem senny, ale nie zamierzałem się już kłaść. Muszę w końcu przejąć kontrolę nad sennością.

Muszę też podjąć różne ważne decyzje. Muszę ustalić jednoznaczne zasady i ich przestrzegać. Muszę ustalić konkrety. Na razie mój sen jest strasznie rozbujany. Raz śpię 3,5 h, a raz 6,5 h. Nie może tak być! Zobowiązuję się trzymać następujących zasad:

KODEKS SNU

1. ŚPIJ MIN. 3,5 GODZINY, A MAKS. 4,5 GODZINY

2. WSTAWAJ OD RAZU PO OBUDZENIU

3. DRZEMKA MOŻE NASTĄPIĆ MIN.  2 GODZINY PO OBUDZENIU

4. DRZEMKA MOŻE TRWAĆ MAKS. 30 MINUT

5. PODCZAS DNIA MOŻE BYĆ OD 2 DO 4 DRZEMEK

6. OGRANICZ WYSIŁEK FIZYCZNY O 50% NA CZAS ADAPTACJI

7. CODZIENNIE JEDZ DUŻO WARZYW I OWOCÓW

8. NIE JEDZ NICZEGO BEZPOŚREDNIO PRZED DRZEMKĄ

9. KŁADŹ SIĘ SPAĆ KOŁO GODZINY 23:00

Teraz gdy mam jasno sprecyzowane i zapisane te zasady, będzie mi łatwiej ich przestrzegać. Będę codziennie czytał sobie ten Kodeks Snu, aby go sobie dobrze wpoić.

Rano byłem trochę zmęczony, ale koło 8:00 powróciły mi siły. Już było dobrze. Mój organizm wskoczył na wysokie obroty mniej więcej wtedy, gdy robił to normalnie po śnie monofazowym.

Zjadłem ogromną sałatkę jako pierwszy posiłek dnia (7 zasada) i byłem gotowy do dalszej pracy.

O 11:30 stwierdziłem, że warto się położyć na pierwszą drzemkę. Nie tyle z powodu zmęczenia, ale z chęci wyrobienia sobie nawyku ucinania dwóch drzemek podczas dnia (5 zasada). Po kilku minutach zasnąłem i obudziłem się mając jeszcze 12 minut do alarmu budzika. Mimo to postanowiłem wstać, bo już nie czułem potrzeby spania. Poza tym, chciałem sobie wbić do głowy zasadę numer 2.

Dalsza część dnia przebiegła bez problemów. Byłem zmobilizowany i pełny energii.

W końcu o godzinie 16:40 poszedłem spać, bo poczułem lekkie zmęczenie. Chciałem wykorzystać ten sygnał od organizmu, bo wtedy przeważnie szybko zasypiam. Leżałem kilka minut, ale potem rozbudził mnie telefon. Jeszcze nie zasnąłem, więc ponownie nastawiłem sobie stoper na 30 minut. Znów leżę parę minut i… kolejny telefon. Znowu to samo. Już się całkiem rozbudziłem. Hmm… Spać czy nie? No, dobra. Ponownie nastawiam te 30 minut. Tym razem za oknem zaczął szczekać pies sąsiada. Jakaś zmowa?

Ostatecznie chyba udało mi się przysnąć, chociaż sam nie wiem. Wstałem 5 minut przed budzikiem. Drzemka coś tam pomogła, ale niewiele. Mam nadzieję, że nie odbije się to niekorzystnie w nocy.

Szybko zasnąłem o 23:00. Miałem nastawione dwa alarmy, jeden na 2:40, a drugi na 2:50.

PODSUMOWANIE DNIA

Powoli zaczynają pojawiać się trudności ze wstawaniem. Ponieważ dziś nie wszystko przebiegło tak jak to zaplanowałem – dlatego stworzyłem Kodeks Snu, w którym zawarłem najważniejsze zasady. Będę się teraz ich przestrzegał, aby utrzymać się na właściwym torze.

Podstawowy sen:  6 godzin 10 minut (22:20-4:30)

1 drzemka: 15 minut (11:30-11:45)

2 drzemka: 10 minut (16:40-16:50)

Całkowity czas snu: 6 godzin 35 minut

 

Dzień 8

Dziś minął pełny tydzień mojego polifazowego spania. Uznałem, że do dobry moment, aby zrobić małe podsumowanie, nim przejdę do opisu dzisiejszego dnia.

PODSUMOWANIE TYGODNIA

Przez ten tydzień spałem od 4,5 h do 6,5 h dziennie. W moim przypadku oznaczało to średnio 4 godziny dziennie więcej niż zwykle. Muszę powiedzieć, że nawet z tak niewielką ilością snu przez większość dnia byłem pełny energii i chęci do pracy. Umysł działał jak należy. Myśli przychodziły łatwo i naturalnie. Przez cały tydzień wcale nie brakowało mi motywacji. Wcześniej miewałem dni, kiedy nic mi się nie chciało, a teraz ciągle mam zapał do pracy. Czuję się też spokojniejszy. Czas dla mnie zdecydowanie zwolnił. Minął tydzień, a wydaje się, że 10 dni.

Najwięcej trudności mam z godzinami nocnymi. Po kilku godzinach snu, czasem mam odruch leżenia po wyłączeniu budzika, co zwykle kończy się zaspaniem. Natomiast gdy już uda się wstać to czasem przychodzi kryzys w postaci senności i mam ochotę znów się położyć.

Zauważyłem też, że gdy jestem zaspany po obudzeniu, to w ciągu 20-30 minut daję radę się całkowicie rozbudzić i funkcjonować. Więc czasem udaje mi się oszukać senność. Muszę tylko o tym pamiętać, gdy nie będę mógł wstać z łóżka.

Jeśli chodzi o drzemki, to staram się brać min. 2 każdego dnia. Najczęściej zasypiam w ciągu 5 minut, a budzę się sam 5 minut przed czasem. Niestety, po drzemkach prawie nigdy nie pamiętam snów. Co prawda, czuję się zregenerowany nawet po 15 minutach spania, ale zależy mi na wchodzeniu w fazę REM.

Jak na razie nie dałem rady spać mniej niż 5 h dziennie, przez trzy dni po kolei. Muszę poprawić ten wynik. I myślę, że jestem na to gotowy.

DZISIEJSZY PORANEK

OK, przejdźmy dalej. Jak udało mi się dzisiaj wstać?

Niestety, nie udało… Znów nie dałem rady wstać o zaplanowanej porze… Już wszystko opisuję.

Przebudziłem się o godzinie 1:30 (2,5 h snu = 150 min = dwa cykle REM po 75 min.). Gdy zobaczyłem, że mam jeszcze godzinę, to wróciłem do snu. Zadzwoniły oba budziki o 2:40 i 2:50. Wyłączyłem je, chociaż ledwo to pamiętam. Następnie złamałem drugą zasadę z mojego Kodeksu – nie wstałem od razu po obudzeniu! Za to ułożyłem się wygodnie i zasnąłem… Obudziłem się dopiero o 5:00! Spałem przez 6 godzin z rzędu…

To zaczyna mnie trochę irytować. Chcę coś zrobić, ale niewłaściwy nawyk mnie blokuje. Ale czy czuję się przez to bezsilny? O nie! Czuję się jeszcze bardziej zdeterminowany. Jestem pewien, że pokonam te trudności. Po prostu nie ma innej opcji. Prędzej czy później mi się uda. To tylko kwestia czasu.

W sumie cieszę się, że mi nie wychodzi, bo dzięki temu nie tylko ja się czegoś nauczę, ale także i Ty. Gdybyś zechciał kiedyś przejść na sen typu EVERYMAN, to będziesz miał gotowy przepis. Te informacje są bardziej wartościowe, bo pokazują wzloty i upadki. Gdyby mi się wszystko udawało, to nie byłoby tak ciekawie. Wyobraź sobie, że już dziś bym się przyzwyczaił do takiego snu i wszystko byłoby idealnie. Niczego byś się nie dowiedział. Uznałbyś, że to banalnie proste i być może sam byś spróbował. Jednak gdyby Ci się nie udało – nie wiedziałbyś co robić dalej. A tak wiesz. Po prostu czytaj opisy kolejnych dni i korzystaj z moich doświadczeń i obserwacji.

Zauważyłem 3 rzeczy, które mogły mieć związek z moim zaspaniem:

1. Drzemka wieczorem – za każdym razem gdy wieczorna drzemka jest zaburzona lub marnej jakości, to potem nie mogę wstać w nocy. Powtórzyło się to już dwa razy.

2. Czas snu – nastawiałem budzik po 3′ 40”. Być może to za mało lub po prostu jeszcze za wcześnie, aby to wprowadzić.

3. Nawyk – jak dotąd nie wyrobiłem sobie nawyku natychmiastowego wstawania po obudzeniu.

Zaobserwowałem też inną zależność. Zaczynam się budzić sam z siebie po 2-3 godzinach snu. Nie czuję się wtedy zaspany, ale spoglądam na zegarek i uznaję, że jeszcze powinienem spać. Może by to wykorzystać? Może gdy się tak obudzę następnym razem – to od razu wstanę i nie będę się zastanawiał? Hmm… Warto to przetestować.

PLAN NA DZIŚ – ZMIANA NAWYKU

Muszę ćwiczyć słabe strony. W tym przypadku jest to nawyk wstawania, czyli zasada numer 2. Nie mogę tego ćwiczyć w warunkach bojowych, czyli w nocy, bo mam wtedy małe szanse na powodzenie. Potrzebuję poligony doświadczalnego, miejsca gdzie będę wszystko testował. Mam dwie możliwości. Mogę ćwiczyć zasadę nr 2 podczas drzemek, bo wtedy jestem mniej zaspany. Albo mogę ćwiczyć wstawanie „na sucho”. Skorzystam z obu opcji.

Pewnie zastanawiasz się o co chodzi z tym wstawaniem „na sucho”. To proste. W czasie dnia będę się kładł tak jak do snu. Ustawię sobie budzik na 1 minutę do przodu. Gdy tylko zadzwoni, wyłączę go i OD RAZU wstanę. Powtórzę ten proces kilka albo kilkadziesiąt razy w ciągu dnia. W ten sposób złamię stary nawyk i wykształcę nowy.

No dobrze, więc co działo się dalej po obudzeniu rano? Gdy zobaczyłem że już 5:00 – natychmiast zerwałem się w łóżka. Tym razem się nie zastanawiałem, czy jeszcze poleżeć. Skoczyłem na równe nogi. Tak samo muszę się zachowywać, gdy dzwoni budzik. Czułem się trochę rozczarowany moim zaspaniem, ale jeśli chodzi o energię, to byłem bardzo dobrze wyspany. Mimo, że byłem niezadowolony z tego co się stało, to po chwili odzyskałem równowagę i spokój umysłu. Mogłem już zająć się zadaniami na dziś.

Wtrącę jeszcze jedną rzecz. Jak pewnie zauważyłeś, gdy coś mi nie wychodzi i pojawiają się u mnie negatywne emocje, to nie narzekam i nie wyżywam się na wszystkim za swoje niepowodzenia. Wiem do czego służą negatywne emocje i je wykorzystuję. To siła, która można nas popchnąć do przodu lub pociągnąć do tyłu. To jak jej użyjemy zależy od nas. Gdy robię się zły, to dla mnie znak, że muszę zmienić strategię. Nie obwiniam się za swoje słabości i porażki przez cały dzień. Szukam rozwiązań. I zawsze je znajduję.

Być może eksperyment ze snem polifazowym, to nie tylko zwyczajna zabawa ze snem, ale podróż do wnętrza siebie. Dopiero gdy robi się trudno, ludzie ujawniają swoją prawdziwą naturę. Gdy tonie statek, ratują siebie lub innych. Działają zgodnie z instynktem, z tym co mają wewnątrz.

Poranek i popołudnie zleciały mi bez żadnych trudności. Nie odczuwałem żadnego spadku energii lub zwiększonej senności.

Koło 16:00 poćwiczyłem sobie drzemkę „na sucho” z dziesięć razy po kolei. Zrobiłem się po tym lekko senny, więc uznałem, że to dobry moment, aby przetestować nowy nawyk w praktyce. Ułożyłem się do snu. Leżałem 5, 10, 15 minut. Nie mogłem zasnąć. Może nie byłem aż tak śpiący jak zwykle. Minęło kolejne 10 minut, a ja dalej nie spałem. W końcu zadzwonił budzik. Od razu otworzyłem oczy i siadłem na łóżku. OK, nie spałem, ale nic się nie stało. Widocznie nie potrzebowałem tej drzemki.

Do 23:00 nie byłem jakoś więcej zmęczony niż zwykle. Położyłem się spać. Jutro dzień wielkiej próby. Czy dam radę wstać zaraz po usłyszeniu budzika? Czy może negatywny nawyk okaże się silniejszy? Już niedługo się dowiemy. Jestem gotowy do zmierzenia się z dzisiejszą nocą. Nastawiłem sobie kilka budzików na 3′ 40” do przodu. Tym razem nie pozwolę sobie na zaspanie!

PODSUMOWANIE DNIA

Ograniczyłem dzisiaj wysiłek fizyczny do 30% tego co zwykle. Jadłem też 2 razy tyle sałatek, owoców i warzyw co zwykle. Potrzebuję większej ilości energii, aby poradzić sobie z etapem adaptacji do nowych warunków. Zobaczymy czy to pomoże. Zacząłem też pracę nad zmianą nawyku leżenia po obudzeniu. Muszę wstawać od razu – nie ma innej rady.

Podstawowy sen:  6 godzin (23:00-5:00)

1 drzemka: 0 minut (16:30)

Całkowity czas snu: 6 godzin

 

Dzień 9

Jest! Pełny sukces! Udało się. Obudziłem się, tak jak planowałem o 2:40. Co dziwne w ogóle nie pamiętam żebym wyłączył budzik. Na dodatek wcale nie wstałem od razu po budziku, bo nie mam nawet pojęcia kiedy zadzwonił. Znów jeszcze sobie leżałem. Miałem otwarte oczy i czekałem nie wiem na co. Zupełnie jakby mi się wczytywało wstawanie. Gdy pasek „loading” dobiegł końca – wstałem z łóżka. Nie wiem dlaczego zwlekałem. Może ciągle czekam na dźwięk budzika, aby wstać? A może potrzebowałem więcej czasu niż 3′ 40”?  Koniec końców, udało się. Jestem bardzo zadowolony. Potrzebowałem tego małego sukcesu.

Wstałem w pełni rozbudzony, ale nie przypomniałem sobie snu. Wiem, że gdzieś tam był, ale mi umknął. Wydaje mi się, że jeszcze nie czas na spanie przez 3′ 40”. Zastanawiam się czy nie wrócić do 4 pełnych godzin snu. Sam już nie wiem. Muszę to przemyśleć.

Koło 5:00 zacząłem robić się senny. Jednak postanowiłem, że wytrwam do 6:00. Tak też się stało. Nastawiłem odliczanie od 30 minut i położyłem się. I tu stało się coś niesamowitego! Zasnąłem prawie natychmiast, miałem dość długi sen i obudziłem się mając na stoperze jeszcze 20 minut. Czyli spałem tylko 10 minut! Co lepsze czułem się całkowicie wyspany. Nie zastanawiając się, czym prędzej wstałem, aby utrwalić sobie nawyk natychmiastowego wstawania po obudzeniu. Czułem się świetnie. Dzisiejszy dzień zaczynia się doskonale.

Poczyniłem pewne obserwacje. Gdy biorę sobie drzemkę koło godziny 6:00 – prawie zawsze pamiętam sen. To znaczy, że od razu wchodzę w fazę REM. Jednak nie dzieje się tak podczas kolejnej drzemki, którą przeważnie biorę koło 16:00. Wtedy nic nie pamiętam. Być może to kwestia wprawy, a może nie wchodzę w fazę REM.

Jeśli chodzi o resztę dnia, to byłem w szczytowej formie. Brak oznak zmęczenia. Byłem wręcz bardziej pobudzony i aktywny niż zwykle.

O 16:20 zdecydowałem sie na drzemkę, chociaż nie czułem zmęczenia. Miałem po prostu wrażenie, że powinienem się położyć i przespać. To na pewno nie zaszkodzi. Zasnąłem chyba w 30 sekund, a obudziłem się po 15 minutach. Wstałem. Czułem się trochę lepiej, ale nie zauważyłem wielkich zmian. Jak zwykle po drzemce o tej porze – nie pamiętałem snu.

Pół godziny po drzemce od czasu do czasu lekko pobolewała mnie głowa w skroni. To raczej nie ze zmęczenia, bo czułem się wypoczęty, ale pewnie miało to związek z małą ilością snu REM. Po kolejnej pół godzinie bóle ustały.

Zastanawiam się czy nie zwiększyć ilości drzemek do 3 dziennie, aby szybciej nauczyć organizm wchodzenia w fazę REM w pierwszych minutach snu. Ostatnio moje drzemki kończą się po 10-15 minutach, mimo że mam nastawiony stoper na 30 minut. Dlatego myślę, że dodatkowa 15 minutowa drzemka gdzieś podczas dnia nie powinna stanowić problemu. Może zacznę też od teraz nastawiać stoper na 25 minut? Zobaczę.

O 18:40 postanowiłem uciąć sobie trzecią drzemkę, jednak po 15 minutach leżenia, zrezygnowałem i wstałem. W ogóle nie mogłem zasnąć. Być może odstęp czasu pomiędzy drugą i trzecią drzemką był zbyt mały.

Tym razem wcześniej niż zwykle robiłem się senny, bo już o 21:00. Czytałem jeszcze książkę przez godzinę, ale senność stawała się ogromna. W końcu o 22:40 już nie dałem rady – zasnąłem.

PODSUMOWANIE DNIA

Na razie udaje mi się przestrzegać Kodeksu Snu w 100%. Wszystko przebiega pomyślnie, ale już wielokrotnie się przekonałem, że to wcale nie musi zwiastować dalszego powodzenia. Muszę dalej być czujny i pilnować swoich godzin snu.

Podstawowy sen:  3 godziny 40 minut (23:00-2:40)

1 drzemka: 10 minut (6:00-6:10)

2 drzemka: 15 minut (16:20-16:35)

3 drzemka: 0 minut (18:40)

Całkowity czas snu: 4 godziny 5 minut

Artur Wójtowicz
wizjoner.org