Czytałem kiedyś wywiad z 85 letnią kobietą, która opowiadała o tym, co by zmieniła w swoim życiu, gdyby miała przeżyć je jeszcze raz. Dało mi to do myślenia. W rezultacie doszedłem do zaskakujących wniosków. Przeczytaj fragment wypowiedzi Nadine Stair i przekonaj się jak wiele mądrości można wyciągnąć z tych kilku zdań.
„Gdybym miała przeżyć życie jeszcze raz, odważyłabym się popełnić więcej błędów. Odprężyłabym się, rozluźniła. Byłabym głupsza niż w czasie tej podróży. Mniej rzeczy brałabym na poważnie. Wykorzystałabym więcej szans, pojechała na więcej wycieczek, wspięła się na więcej gór i przepłynęła więcej rzek. Jadłabym więcej lodów i mniej fasolki. Miałabym pewnie więcej prawdziwych problemów, ale za to mniej zmyślonych. (…) Częściej chodziłabym na tańce, częściej jeździła na karuzeli i zbierała więcej stokrotek.” – Nadine Stair
Gdy przeczytałem te słowa coś pojawiło się w mojej głowie. Zupełnie jakby mnie olśniło! Zacznę więc od początku i pokażę Ci jaką wielką wartość niesie powyższy tekst.
„…odważyłabym się popełnić więcej błędów”
Jest to pierwsze stwierdzenie, które rzuca się w oczy. Czy przypadkiem Ty sam nie starasz się ciągle unikać popełniania błędów? Czy nie starasz się być zawsze idealny i poukładany? Może w końcu czas na to, aby zacząć cieszyć się życiem, zamiast bać się, że coś może się nie udać? Może by tak odważyć się zrobić coś nowego? Może by tak odważyć się być niedoskonałym? Mieć własne zdanie, nie martwić się o to, co powiedzą inni i próbować rzeczy, które mogą się nie udać? Może by tak w końcu odważyć się zrobić to, czego wszyscy się boją? Może już czas, aby odważyć się popełnić błąd?
Nigdy nie będziemy mieli gwarancji, że wszystko nam się uda. W takim razie po co zwlekać z działaniem? Dlaczego by tak nie popełnić w końcu błędu – wyciągnąć wnioski i iść dalej? Jeśli unikasz błędów, to znaczy, że żyjesz w strachu przed niepowodzeniem. Czy warto ciągle się bać? Czy warto żyć w strachu i pozwalać, aby dominowały w naszej głowie same czarne wizje? Odpowiedź może być tylko jedna – nie warto.
„Odprężyłabym się, rozluźniła”
Powiedz mi, czy pamiętasz te momenty ze swojego życie, gdy martwiłeś się o przyszłość? O to czy zdasz klasówkę, albo maturę? Z pewnością były już takie chwile, że nie wiedziałeś jak to będzie. Jak sobie poradzisz i czy w ogóle dasz radę. Na pewno już wiele razy martwiłeś się na zapas. Miałeś czarne wizje. I co się potem okazało? Czy Twoje przypuszczenia się sprawdziły? Na pewno nie było aż tak źle jak zakładałeś, prawda?
Jaki z tego wniosek? Jeśli złapiesz się na tym, że martwisz się o przyszłość i snujesz czarne wizje – przestań. Nie rób tego. To i tak się nie sprawdzi. A dzieje się tak, ponieważ o wielu rzeczach nie wiesz. Bierzesz pod uwagę tylko fakty, które znasz – a nigdy nie weźmiesz pod uwagę tych, których nie znasz! Więc po co się martwić na zapas? Możesz się oczywiście przygotować na jakieś przyszłe wydarzenie, aby w ten sposób poczuć się pewniej i w miarę kontrolować to co ma się stać. Jednak im bardziej będziesz chciał wszystko kontrolować, tym więcej będziesz dostrzegać rzeczy, których nie kontrolujesz. W ten sposób zawsze będziesz mieć czarne wizje przyszłości. Rozwiązanie? Rozluźnij się, odpręż i nie panikuj.
„Mniej rzeczy brałabym na poważnie”
Dzisiejszy człowiek, w codziennej pogoni, nie potrafi rozróżnić rzeczy ważnych od ważniejszych. Wszystko wydaje się tak samo ważne. Jest wiele rzeczy do zrobienia. Za wiele. Nie zdołamy zrobić wszystkiego. Więc z pewnością z czegoś zrezygnujemy. Tylko z czego? Czy będzie to rzecz ważna czy ta naprawdę ważna? Często okazuje się, że wygrywają rzeczy, które wydają się ważne – a wcale takimi nie są. Potem ludzie budzą się po wielu latach i czują, że wcale nie są szczęśliwi. Dziwne? Przecież ciężko pracowali i robili rzeczy, które wydawały im się ważne. No to chyba się mylili…
Może więc warto mniej rzeczy brać na poważnie? Może nie wszystko jest tak ważne jak się wydaje? Z pewnością pomocne okaże się tutaj określenie naszej hierarchii wartości. To pierwsza pomoc, jeśli mamy wiedzieć, co znajduje się u nas na pierwszym miejscu pod względem ważności. To zupełna podstawa. Tak jak zagruntowanie płótna lub wykopanie dołu na fundament. Hierarchia wartości pomoże Ci określić, co cenisz sobie najbardziej. Wtedy łatwiej już sprecyzować, co jest ważne i ważniejsze.
„Miałabym pewnie więcej prawdziwych problemów, ale za to mniej zmyślonych”
Jak często nasze problemy wydają się największymi problemami świata? Problemami, których nikt inny nie ma, tylko my? Jak często, gdy coś się stanie, pytamy „dlaczego akurat mi się to zdarza?” Pomijając fakt, że jest to obezwładniające pytanie, którego nigdy nie powinniśmy zadawać – zawsze uważamy, że nasze problemy są prawdziwe i poważne, a nie zmyślone i nieistotne. A może sądzisz, że jest inaczej? Może Ty nie zmyślasz problemów? Może masz naprawdę prawdziwe problemy? W takim razie co mają powiedzieć dzieci, które urodziły się niewidome lub ludzie, którzy stracili ręce w wypadku? Czy w takim zestawieniu Twoje problemy to pestka? Pamiętaj, że nasze problemy często wydają się większe niż są w rzeczywistości.
A radość z życia?
Ludzie często myślą o przyszłości. Zastanawiają się, co będzie jutro, czy będą mieli wystarczająco dużo pieniędzy, czy uda im się to co planują, czy, czy, czy… W pewnym momencie te pytania i jutrzejsze problemy stają się ich sposobem życia. Wtapiają się w ich psychikę. Stają się częścią ich. Wyrabiają sobie nawyk skupiania się na przyszłości, na tym co jeszcze trzeba zrobić. W efekcie tracą coś bardzo cennego – radość z życia. Wyrzekają się wakacji, przestają wychodzić z domu, oszczędzają, zawsze już mają rzeczy ważniejsze, dzień już zawsze jest za krótki. Oczywiście zaczną żyć pełnią życia, gdy tylko wyjdą na prostą… Jednak, gdy się myśli tylko o przyszłości już nie można żyć, bo to nie życie tylko bieg przez płotki. Widzisz kolejny płotek i tak się skupiasz na jego przeskoczeniu, że zapominasz o tym, że właśnie teraz nie musisz skakać! Gdy ludzie skupiają się na przyszłości żyją przyszłymi problemami, a nie prawdziwym życiem.
Czym jest prawdziwe życie?
To umiejętność cieszenia się bez względu na okoliczności. To radość z doświadczania tego co dzieje się teraz. To sztuka dostrzegania teraźniejszości. To doznawanie dokładnie takich emocji, jakich chcemy. To czas spędzony na tym, co dla nas najważniejsze. To dostrzeżenie promieni słońca. To usłyszenie śpiewu ptaków. To świadomość tego, że oddychamy i bije nam serce. Prawdziwe życie jest tym co dzieje się teraz. Nie tym co było – i nie tym co będzie. Istnieje tylko teraźniejszość – reszta dzieje się w naszej głowie. Reszta jest tylko iluzją.
Zacznij żyć!
Kiedyś przyjdzie czas w wieku późnej staroci, gdy siądziemy i zadamy sobie pytanie: co bym zrobił, gdybym miał przeżyć moje życie jeszcze raz? O ile zadamy je sobie na starość – niewiele już zdołamy osiągnąć. Ale jeśli zadamy je sobie TERAZ – możemy całkowicie zmienić bieg naszego życia. Nie poruszam dziś tej kwestii, aby snuć refleksje o przemijaniu, tylko aby coś Ci w porę uświadomić!
Gdyby Nadine Stair wiedziała w wieku 20 lat, to co odkryła mając 85 lat – jej życie z pewnością wyglądałoby inaczej. Z jej słów można wnioskować, że jej losy nie były najszczęśliwsze. Życie jej gdzieś uciekło, bo za bardzo się nim przejmowała. Starała się być doskonała i rozsądna. Nie poświęcała czasu na rzeczy naprawę ważne – pozwoliła, aby codzienne pilne sprawy kierowały jej losem. Martwiła się rzeczami, które nie miały znaczenia – chociaż na pierwszy rzut oka wydawały się bardzo ważne.
Czy Ty nie robisz tak samo? Czy nie masz wiecznie za mało pieniędzy? Czy nie masz ciągle za dużo zadań i za mało czasu? Czy wypoczywasz tak jakbyś tego chciał? Czy jeździsz na wakacje? Czy dobrze się bawisz? Czy potrafisz jednoznacznie określić, co jest dla Ciebie najważniejsze? Jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś przejął słowa Nadine Stair i zaczął żyć według nich? Gdybyś naprawdę odważył się popełniać więcej błędów, rozluźnił się i mniej rzeczy brał na poważnie?
Pomyśl sobie, że właśnie teraz możesz coś zmienić. Możesz podjąć decyzję. Możesz dziś zrobić coś szalonego. Coś co zapewni Ci dobrą zabawę. Coś co Cię ucieszy. Coś co pozwoli Ci w końcu poczuć, że żyjesz pełnią życia. Zrób coś co będzie warto wspominać. Tak, abyś pod koniec swoich dni czuł, że gdybyś miał przeżyć życie jeszcze raz – nic byś nie zmienił. Tak abyś zapragną jeszcze raz przejść przez te wszystkie prawdziwe i zmyślone problemy, doświadczyć sukcesu i porażki, zobaczyć góry i morze, płakać i cieszyć się, biegać i odpoczywać, krzyczeć, tworzyć i istnieć.
Artur Wójtowicz
wizjoner.org