Dziś publikuję zapis z 3 pierwszych dni moich zmagań ze snem polifazowym. Początki zawsze są najtrudniejsze i tak też było w tym przypadku. Zapraszam do czytania.

Dzień 1

Poprzedniego dnia położyłem się do łóżka o 23:10 i ustawiłem budzik na 3:10. Zasnąłem w ciągu kilku minut, jak to zwykle ze mną bywa.

Obudził mnie dźwięk budzika. Miałem wrażenie, że dopiero co się położyłem spać. Nie czułem się mocno zaspany, ale odruchowo przekręciłem się na bok i chciałem jeszcze chwilę poleżeć. To oczywiście nie był dobry pomysł, bo najczęściej właśnie wtedy zasypiałem i budziłem się po kilku godzinach. Na szczęście usłyszałem głośny głos pełny oburzenia: „Co robisz?!” i zwlokłem się z łóżka.

Gdy stanąłem na nogi poczułem się trochę lepiej, chociaż jeszcze to nie było pełne przebudzenie. Przemyłem sobie oczy wodą i trochę pochodziłem po pokoju. Po 15 minutach już się w pełni rozbudziłem. Siadłem w fotelu i zacząłem czytać książkę.

Po 5:00 postanowiłem, że chyba warto zrobić sobie pierwszą drzemkę, aby organizm zobaczył, że teraz zamierzam inaczej spać. Nie byłem wcale zmęczony, ale mimo to o 5:30 położyłem się do łóżka. Leżałem tak 10 minut i nie mogłem zasnąć. Przez kolejne 10 minut też nic się nie zmieniło. Nie wiedziałem, czy wstać czy jeszcze leżeć. W końcu ponownie nastawiłem stoper na 30 minut i tym razem przysnąłem. Nie był to dobry pomysł, bo po obudzeniu czułem się zaspany. Ledwo wstałem.

WNIOSEK: Uznałem, że nie ma sensu nastawiać stoper na więcej niż 30 minut – nawet jeśli nie zdążę zasnąć. Nie ma też co leżeć dłużej. Organizm musi się nauczyć, że ma spać, gdy jest na to czas, a nie kiedy tego chce.

Bez większych problemów dotrwałem do 12:30 kiedy znów uznałem, że czas na drzemkę. Zasnąłem i obudziłem się przed budzikiem.

Na razie nie trzymam się sztywno wyznaczonych godzin na drzemki. Jeśli będzie trzeba będę też spał więcej niż dwa razy w ciągu dnia. Moim pierwszym celem jest pokazanie organizmowi, że ma spać krótko i często, a nie długo i jednorazowo.

Kolejną drzemkę zacząłem o 17:30. W ciągu kilku minut zasnąłem i obudziłem się po około 20 minutach.

Wieczorem położyłem się do łóżka o 22:20 i jeszcze poczytałem sobie książkę. O 22:50 postanowiłem, że czas spać. Nastawiłem dwa budziki w telefonie na 2:50 oraz dla pewności na 2:55. Zasnąłem w ciągu kilku minut.

PODSUMOWANIE DNIA

Dziś ani razu nie pamiętałem snu, ale nie martwi mnie to. Z czasem powinienem wchodzić w fazę REM podczas drzemki i będę pamiętał sny.

Jeśli chodzi o moją energię podczas dnia, to wydaje mi się, że jechałem na naturalnych rezerwach, więc nie czułem się gorzej niż zwykle. Miałem taką samą sprawność umysłową i fizyczną. Nie zauważyłem jakichś istotnych zmian. Wszystko rozstrzygnie się pewnie w ciągu kolejnych dni.

Podstawowy sen: 4 godziny (23:10-3:10)

1 drzemka: 20 minut (5:50-6:10)

2 drzemka: 20 minut (12:30-12:50)

3 drzemka: 20 minut (17:30-17:50)

Całkowity czas snu: 5 godzin

 

Dzień 2

2:50. Dzwoni budzik. Wyłączyłem go. Obróciłem się na plecy i postanowiłem poczekać aż zadzwoni drugi budzik o 2:55. Zadzwonił. Wstałem. Byłem trochę zaspany, ale myślałem, że będzie gorzej. Ubrałem się, bo było trochę zimno, poszedłem do łazienki i trochę pochodziłem po pokoju, aby się rozbudzić. W końcu siadłem na krześle koło kaloryfera i zabrałem się za czytanie książki.

Zmęczenie narastało. Po pół godzinie już nie miałem siły czytać. Myślałem, że to zaraz przejdzie. Czytałem dalej, ale koło 4:00 już nie dałem rady. Chciało mi się spać. Uznałem, że drzemka może mi pomóc. Nie ma co walczyć na siłę. Nie będę przecież spał dłużej niż 30 minut.

Położyłem się o 4:10 i od razu zasnąłem. Obudziłem się po 20 minutach. Miałem zamiar wstać, ale było mi strasznie zimno. Postanowiłem chwilkę poleżeć w ciepełku. I to był największy błąd!

Po paru minutach zasnąłem i obudziłem się po… dwóch godzinach! Byłem zły na siebie, że do tego dopuściłem. Ledwo zaczynam eksperymenty, a już nie przestrzegam zasad. Gdy wstałem, co prawda czułem się wyspany – ale jakim kosztem. 2h snu? To przesada. Trudno muszę po prostu o tym pamiętać na przyszłość. Na szczęście to dopiero początek, więc nie ma co się dziwić, że zdarzają się małe wpadki.

WNIOSEK: Nie mogę pozwolić, aby takie podstawowe czynniki jak chłód powstrzymywały mnie przed wstaniem z łóżka. Muszę przygotować sobie jakieś ciepłe ubrania lub koc, aby mieć je pod ręką, gdy będę chciał wstać.

Reszta dnia przebiegała bez większych problemów. Ale co się dziwić – spałem ponad 6h w nocy.

Dopiero w okolicach 17:00 poczułem się senny. Oczy zaczynały być trochę wrażliwe i obolałe, jakbym spędził za dużo czasu przy komputerze. Ustawiłem stoper na 30 minut z odliczaniem w dół i położyłem się spać. Zasnąłem w ciągu minuty. Obudziłem się po 15 minutach. Czułem się odświeżony i zregenerowany. Wstałem.

Wieczorem ledwo dociągnąłem do 23:00. Zrobiłem się bardzo senny i przy niektórych ruchach głową czułem ból w skroni. Przypominało to ból spowodowany niewyspaniem lub nieprzespaną nocą. Tym bardziej chciałem się już położyć. I tak zrobiłem. Po chwili zasnąłem.

PODSUMOWANIE DNIA

Dzisiejszy dzień, z racji na długi czas poświęcony na sen w nocy, nie wydaje mi się przydatny jako wynik eksperymentu. Na pewno nie można na jego podstawie stwierdzać nie wiadomo czego. Chociaż z drugiej strony był przydatny, bo wyciągnąłem parę wniosków. W każdym razie już na pewno nie będę sobie pozwalał na przekroczenie czasu drzemki.

Podstawowy sen: 4 godziny (22:50-2:50)

1 drzemka: 20 minut (4:10-4:30)

2 drzemka: 2 godziny (4:40-6:40)

3 drzemka: 15 minut (17:00-17:15)

Całkowity czas snu: 6 godzin 35 minut

 

Dzień 3

Zaczynam tracić poczucie czasu. Jest dopiero trzeci dzień, a wydaje mi się, że czwarty. Czas zdecydowanie zwolnił swój bieg. Mam wrażenie, że dzień trwa i trwa. W momencie gdy zwykle wstawałem – teraz jestem już od 4h na nogach. Kładę się też godzinę później niż zwykle, więc dzień po prostu się wlecze. Ale wcale mi to nie przeszkadza ;)

Dziś było dobrze. Obudziłem się wypoczęty o zaplanowanej porze (3:00). Co prawda po wyłączeniu budzika jeszcze z 10 minut leżałem w łóżku, ale byłem bardzo czujny, aby nie popełnić tego samego błędu co wczoraj. W końcu wstałem, bo inaczej wiadomo jakby to mogło się skończyć.

Coś pamiętałem ze snu, ale jakby przez mgłę. Wiedziałem, że coś mi się śniło, ale nie mogłem sprecyzować, co to było. Zupełnie jakbym miał jakieś słowo na końcu języka i nie mógł go sobie przypomnieć. Być może to dodatkowe leżenie w łóżku po obudzeniu, utrudniło przypominanie sobie snu. W końcu udało mi się przypomnieć sen po zastosowaniu kilku sprawdzonych technik, ale wolałbym, abym pamiętał go automatycznie po obudzeniu.

Zasiadłem do pisania, a potem długo czytałem książkę. Poziom rozbudzenia określiłbym na 95%, gdzie 100% oznaczałoby stan jak kiedyś po pełnym śnie monofazowym. A więc to bardzo dobry wynik. Oczy mnie nie bolały, ani nie miałem żadnych innych dolegliwości. Umysł funkcjonował na pełnych obrotach, a myśli były przejrzyste.

O 6:00 poczułem niewielką senność i postanowiłem, że czas na pierwszą drzemkę. Nie było to konieczne, bo czułem, że dałbym radę bez niej. Ustawiłem stoper na 30 minut i położyłem się. Przez pierwsze 5 minut nie byłem wcale śpiący i zastanawiałem się czy jest sens leżeć. Ale po kolejnych minutach zasnąłem.

Obudziłem się pamiętając sen – to dobry znak, oznacza że wszedłem w fazę REM. Spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze 10 minut na sen. Czyli spałem w sumie około 10 minut. Czułem się OK, ale pomyślałem, że mając jeszcze te 10 minut, to sobie poleżę. Nie wiem kiedy zadzwonił budzik, więc prawdopodobnie przysnąłem. Wstałem i nie czułem żadnego zmęczenia. Byłem jak po 8h snu.

Okazało się, że w nocy napadało 10 cm śniegu (tak, kwiecień 2013 przejdzie zapewne do historii :)), więc poszedłem odśnieżać pod domem. Pół godziny przerzucania śniegu porządnie mnie rozbudziło. Poczułem pierwszy głód, więc postanowiłem, że czas na niewielkie śniadanie.

Przez kolejne 10 godzin zajmowałem się różnymi rzeczami wykazując wysoką energię i skupienie. Nie czułem żadnego zmęczenia, zupełnie jakbym spał minimum 8 h. Dopiero o 16:20 poczułem lekką potrzebę przespania się, więc zdecydowałem się na drzemkę.

Przez pierwsze 15 minut leżałem i nie mogłem zasnąć. Prawdopodobnie złym pomysłem było zjedzenie posiłku zaraz przed drzemką. Pewnie procesy trawienia nie pozwalały mi zapaść w sen. Obróciłem się na drugi bok i starałem się wykorzystać pozostałe 15 minut. W końcu zadzwonił budzik, więc chyba musiałem zasnąć, ale spałem maksymalnie 10 minut. Dobre i to.

WNIOSEK: Nie mogę niczego jeść bezpośrednio przed drzemką, bo to może utrudniać zaśnięcie.

Wieczorem ćwiczyłem fizycznie. W sumie tego dnia byłem jak dotąd najbardziej aktywny fizycznie ze wszystkich ostatnich dni. Koło 22:00 zaczynałem być śpiący, ale bez większych trudności dociągnąłem do 22:50. Zasnąłem prawie natychmiast.

PODSUMOWANIE DNIA

Podczas całego dnia moja sprawność umysłowa i fizyczna utrzymywały się na wysokim poziomie. Brak momentów krytycznych. Brak obolałych oczu ani bólów głowy. Być może już powoli zaczynam się przyzwyczajać do takiego spania, albo za parę dni zmęczenie się skumuluje i padnę. Zobaczymy.

Podstawowy sen: 4 godziny (23:00-3:00)

1 drzemka: 20 minut (6:10-6:30)

2 drzemka: 10 minut (16:40-16:50)

Całkowity czas snu: 4 godziny 30 minut

Artur Wójtowicz
wizjoner.org