Przedstawiam kolejny opis zmagań nad zminimalizowaniem snu. Jak potoczył się mój szalony eksperyment? Czy były wloty i upadki, czy może same upadki? Za chwilę poznasz odpowiedź.

Dzień 10

Obudziłem się. Byłem kompletnie zdezorientowany. Która godzina? Czy znów zaspałem? Patrzę na zegarek. 1:20. Uff, mam jeszcze ponad godzinę. Poczułem ulgę, bo już się bałem, że znowu się nie udało. Miałem czas, więc spokojnie wróciłem do snu.

2:40. Budzi mnie budzik. Wyłączam go i siadam na łóżku. Nawyk chyba zaczyna działać. Już nie pojawia się myśl o tym, aby poleżeć, tylko aby wstać. To dobry znak.

Siadłem przy biurku. Jednak poczułem ogromną senność. Oczy były wyjątkowo ciężkie. Fizycznie czułem się na siłach, ale powieki same się zamykały. Pierwszy raz byłem aż tak senny po wstaniu z łóżka. Poziom wyspania określiłbym na 20%. Naprawdę strasznie chciało mi się spać. Nie mogłem jasno myśleć. Nie mogłem nawet zrobić tych zapisków, bo oczy się zamykały. Czy obudziłem się w złym momencie? Spałem dziś 4 godziny. Nie pamiętałem snu. Postanowiłem zebrać wszystkie siły i wytrzymać jeszcze trochę.

3:20. Jest trochę lepiej, ale niewiele. Wciąż padam. Ogromna senność chce mnie pokonać. Nie mogę utrzymać otwartych oczu przez 5 sekund. Nie mogę normalnie funkcjonować. Walczę ze sobą.

W końcu decyduję się na drzemkę, bo inaczej i tak będę siedział w fotelu bezczynnie. Ale tutaj pojawiła się brawurowa myśl. A może wytrzymać? Może się nie kłaść? Może pokonać senność? Zacząłem prowadzić ze sobą dialog, który rozbrzmiewał w mojej głowie niczym rozterki obłąkanego człowieka.

DIALOG POMIĘDZY CIAŁEM A UMYSŁEM

Ciało – Idź spać. Jesteś zmęczony. Potrzebujesz snu.

Umysł – Nie mogę iść spać. Mam Kodeks. 4 zasada mówi, aby wytrzymać min. 2 h po obudzeniu.

Ciało – To prawda, ale nie w takich warunkach! Jeszcze nigdy nie byłeś tak senny. Drzemka postawi Cię na nogi. Naprawdę dobrze Ci radzę.

Umysł – A co jeśli zasnę i będę spał przez 3 godziny? Nie mogę sobie na to pozwolić. Znów cały plan legnie w gruzach.

Ciało – Daj spokój. Śpij. Nie masz przecież na nic siły. Nawet nie dajesz rady tego pisać…

Umysł – Dam radę. Mogę pokonać senność.

Ciało – Nie dasz rady. Kładź się na tę drzemkę do cholery!

Umysł – Nie, wtedy nauczysz się, że możesz sobie spać kiedy chcesz.

Ciało – Nieprawda, chcę spać tylko wtedy, kiedy jestem zmęczony.

Umysł – Ha! Nie wiesz nawet kiedy jesteś zmęczony, bo zawsze spałeś przez 10 godzin i teraz Ci się pomieszało. Kierujesz się nawykiem.

Ciało – A co z tego? Z resztą i tak Ci się nie uda wytrzymać. Po co się męczyć? Chcesz chodzić jak zombie?

Umysł – Tego nie wiesz! Sam mówiłeś, że to dopiero pierwszy raz coś takiego się stało. Może za pół godziny senność minie.

Ciało – Nie minie. Będziesz dalej śpiący, a potem zacznie Cię boleć głowa i przez cały dzień nic nie osiągniesz.

Umysł – Gdybym poddawał się za każdym razem, kiedy mi to sugerujesz, to nie wyrobiłbym mięśni, dzięki którym masz siłę. Gdy ostatnio biegałem, to też mi mówiłeś, że masz już dosyć, ale ja biegłem dalej. Cenię sobie Twoje uwagi i troskę o mnie, ale robię to, bo chcę nas wynieść na wyższy poziom. Twoje uwagi o tym, że nie damy rady – nic nie zmienią.

Ciało – Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność.

Umysł – Zawsze jestem za nas odpowiedzialny. Jednak tym razem postaraj się dostosować do nowych warunków, zamiast narzekać. Zahartuj się. Zasady się zmieniły. Już nie śpimy 8 godzin z rzędu.

Ciało – No dobra. W takim razie chwilowo wyłączę sygnał o senności i przypomnę się za kilka godzin. Ale wtedy masz się położyć!

Umysł – OK. Wtedy chętnie się zdrzemnę.

O 4:00 senność całkowicie zniknęła. Czułem się normalnie. Cieszyłem się, że się jednak nie poddałem. Umysł przezwyciężył ciało. Dałem radę.

Przypomniał mi się nawet sen. Tylko nie wiem, kiedy mi się dokładnie śnił. Wydaje mi się, że zwykle nie pamiętam snów, bo budzik zbyt agresywnie mnie z nich wyciąga. Gdy słyszę alarm, przez moment jestem w szoku a sen natychmiast mi umyka. Mam pomysł jak temu zaradzić.

Mogę budzić się na zawołanie bez budzika. Nie jest to trudne, za to niestety mniej pewne, że się uda. Wystarczy wykorzystać siłę swojej podświadomości i przed snem powiedzieć jej kiedy ma Cię obudzić. Setki razy to testowałem i w większości przypadku się udawało. Spróbuję i teraz. Oto co zrobię.

1. Przed snem ustawię sobie tym razem budzik na 4.5 h snu. To takie zabezpieczenie gdybym jednak się nie obudził. Chociaż z drugiej strony to może działać na niekorzyść, bo sugeruje podświadomości możliwość nieobudzenia się. Ale OK. I tak tego spróbuję.

2. Wypowiem kilka razy afirmację, że chcę się obudzić po trzech cyklach snu.

3. Gdy się obudzę – od razu wstanę bez względu na to, która będzie godzina. Sprawdzę wtedy czy jestem bardziej wyspany niż zwykle i ile czasu spałem.

O 5:30 poszedłem spać. Przez pierwsze 5-10 minut nie mogłem zasnąć. Dziwne, bo czułem się już trochę zmęczony, tym bardziej, że parę godzin temu walczyłem z całych sił, aby nie zasnąć. Teraz była okazja do snu – to dlaczego nie śpię? W końcu zasnąłem i po 10 minutach się obudziłem. Przeleżałem w łóżku aż do sygnału alarmu i dopiero wstałem. Ale chyba nie ma sensu leżeć pełnych 30 minut. Od teraz będę nastawiał stoper na 25 minut, bo i tak już nie zdarza mi się spać dłużej.

Podczas godzin porannych zwykle zaczynam nabierać energii w naturalny sposób i już mogę funkcjonować bez problemów. Najwięcej trudności sprawiają mi jak na razie godziny nocne. Wtedy najbardziej dokucza senność. Muszę też pomyśleć nad innymi zadaniami na te pory, bo czytanie książek mnie usypia.

Dziś było trochę słońca, więc wyszedłem na godzinny spacer. Potem grałem zacięty mecz w ping-ponga. Na koniec postanowiłem wziąć sobie drzemkę, ale nie wiem czy to był dobry pomysł.

Była godzina 15:00. Tym razem nastawiłem stoper na 25 minut, ale przez 10 minut wcale nie mogłem zasnąć. Chyba aktywność fizyczna za bardzo mnie pobudziła. Trudno jest się tak natychmiast uspokoić i odprężyć. Wstałem po 15 minutach leżenia, z czego może przez ostatnie 5 spałem, ale nawet tego nie jestem pewien. W każdym razie nie czułem się jakoś zmęczony.

Może utrudnieniem w drzemce nie tylko była duża aktywność fizyczna poprzedzająca sen, ale także położenie się o niestandardowej porze. Przez ostatnie dni kładłem się zawsze koło 16:30, a teraz o 15:00. Może warto ustanowić sobie jakieś regularne godziny na drzemki? Nie chodzi mi o konkretne godziny, bo cenię sobie elastyczność, ale jakieś bliższe sprecyzowanie ich mogłoby się przydać.

Zwykle biorę pierwszą drzemkę koło 6:00 rano. Potem drugą koło 16:00. Jednak w tym ustawieniu przeważnie ciężko mi dotrwać do 23:00 w stanie umożliwiającym produktywne wykorzystanie ostatnich godzin. Podobnie jest, gdy wstaję o 3:00. Przez pierwsze pół godziny muszę najpierw dojść do siebie, nim wezmę się za coś konkretnego. Być może druga drzemka o 15:00 i trzecia o 19:00 dałyby mi dodatkowe siły. Spróbuję więc spać mniej więcej w godzinach 23:00-3:00, 6:00, 15:00, 19:00.

To ma jeszcze jeden plus. Jeśli kiedyś dodam sobie jeszcze jedną drzemkę o 11:00 – to będę spał polifazowo w trybie UBERMAN. Wtedy mógłbym zrezygnować z podstawowego 4 godzinnego snu, na rzecz dwóch drzemek. Ale na razie tego nie planuję. Muszę się przyzwyczaić do trybu EVERYMAN.

Wieczorem już nie brałem kolejnej drzemki, za to trochę poćwiczyłem. Zjadłem na kolację wielką sałatkę. Położyłem się spać o 23:00, chociaż byłem zadziwiająco mało senny. Pewnie mógłbym jeszcze trochę wytrzymać. W końcu zasnąłem z budzikiem nastawionym tym razem na 4,5 h snu, bo miałem przetestować naturalne budzenie. Niestety, zapomniałem sobie powiedzieć afirmację przed snem. Zasnąłem.

PODSUMOWANIE DNIA

Dzisiejszy poranek zaliczam do najtrudniejszych ze wszystkich. Jeszce nigdy nie musiałem aż tak ze sobą walczyć, aby nie zasnąć. Przestrzeganie Kodeksu ma swoją cenę. Wymaga dużej samodyscypliny. Jednak mam nadzieję, że moje starania zostaną nagrodzone.

Podstawowy sen:  4 godziny (22:40-2:40)

1 drzemka: 10 minut (5:30-5:40)

2 drzemka: 5 minut (15:10-15:15)

Całkowity czas snu: 4 godziny 15 minut

 

Dzień 11

Spałem twardo przez 4,5 godziny. Potem zadzwonił budzik. Wyłączyłem go i bez problemu otworzyłem oczy. Byłem niesamowicie dobrze wyspany. Poziom wyspania określiłbym na 90%, co jest niespotykanym jak dotąd wynikiem. Wstałem bez najmniejszych problemów.

Czyżby 4,5 h snu były jednak najlepszym momentem do wstawania? Czy mój cykl znów wynosi 90 minut jak u zwykłego śmiertelnika? Zastanówmy się. 4,5 h to 270 minut. To daje 3 pełne, tłuściutkie cykle po 90 minut lub 4 cykle po niecałe 70 minut. Nie jestem pewien jak było w moim przypadku, ale to nie jest teraz najważniejsze. Liczy się to, ze jestem super wyspany i od razu mogę zajmować się tym czym chcę, zamiast rozbudzać się przez pół godziny. Będę jeszcze badał moje cykle snu, więc na pewno się wszystkiego dowiem w ciągu kilku dni.

O 5:00 zacząłem robić się senny, ale to pewnie dlatego, że siedziałem bez ruchu i czytałem książkę. Gdy wstałem, pochodziłem trochę po pokoju i się porozciągałem, to się już rozbudziłem. Muszę po prostu uważnie dobierać czynności, które chcę wykonywać w nocy, aby nie były zbyt sennogenne.

O 6:10 podjąłem decyzję, że czas na pierwszą drzemkę. Nie czułem się zaspany, co mogło wydłużyć czas zasypiania, ale i tak się położyłem. Stoper zaczął odliczać 25 minut. Niestety miałem rację. Nie zasnąłem tak szybko jak zwykle. Zajęło mi to około 5 minut, ale zasnąłem. Nawet miałem sen i go pamiętałem. Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. Miałem jeszcze 13 minut, czyli spałem gdzieś około 5 minut. Dziwne, ale to mi wystarczyło. Wstałem. Zabrałem się do pracy.

Po 12:00 poczułem, że moje oczy są trochę zmęczone. Uznałem, że czas na drugą drzemkę. Tym razem obudziłem się po 10 minutach snu. Oczy zdążyły odpocząć. Czułem się lepiej. To zadziwiające jak takie kilka minut snu może regenerować.

Jeśli chodzi o mój sposób odżywiania, to całkowicie przerzuciłem się na warzywa, owoce, pieczywo i od czasu do czasu ryby i ryż. Piję prawie tylko wodę. I tyle. Nie jem słodyczy, mięsa, makaronu, sera itd. Nie piję mleka, kawy, herbaty i alkoholu. Nie palę papierosów (nigdy nie paliłem) i nie biorę żadnych leków. Czuję się lekki i pełen energii. Jak na razie taki sposób odżywiania wydaje mi się najodpowiedniejszy. Muszę tylko popracować nad nowymi przepisami, aby nie popaść w monotonię jedzenia dokładanie tych samych posiłków. Na szczęście w Internecie można znaleźć wiele przepisów. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie ciekawe kompozycje można zrobić z kilku warzyw i owoców.

Koło 15:00 pojawiła się senność w postaci obolałych oczu. Wziąłem więc trzecią drzemkę. Przez parę minut zasypiałem, a potem obudził mnie dźwięk budzika. Byłem trochę zdezorientowany i nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili wyłączyłem budzik. Pierwszy raz od jakiegoś czasu spałem przez pełne 20 minut. Nie byłem jakoś lepiej wyspany niż zwykle, więc nie wiem czy jest różnica pomiędzy 10, a 20 minutową drzemką.

Wieczorem grałem przez 1,5 h w piłkę. Byłem wykończony. Jestem ciekaw czy nie odbije się to negatywnie na dzisiejszym śnie. W razie czego przygotuję dwa budziki, aby nie zaspać. Nie mogę już dopuścić do takiej sytuacji.

Położyłem się o 23:00 i ustawiłem budzik na 3:30. Tym razem dałem sobie 4,5 h snu, tak jak wczoraj, bo chciałem przetestować afirmacje przed snem. Powiedziałam sobie kilka razy, że obudzę sie po 3 cyklach snu i będę wypoczęty. Zasnąłem będąc już bardzo zmęczonym.

PODSUMOWANIE DNIA

Dzisiejsze 4,5 h snu podstawowego, były dla mnie jak dotąd najbardziej regenerujące. Być może to będzie najlepsza długość snu dla mnie? Muszę to jeszcze przetestować przez kilka dni. Na razie postaram się też sprawdzić budzenie bez budzika, opierając się tylko na sile własnej podświadomości. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Podstawowy sen:  4 godziny 30 minut (23:00-3:30)

1 drzemka: 5 minut (6:10-6:20)

2 drzemka: 10 minut (12:00-12:10)

3 drzemka: 20 minut (15:00-15:20)

Całkowity czas snu: 5 godzin 5 minut

 

Dzień 12

Dzisiejsza noc była dziwna. Obudziłem się o północy i miałem wrażenie, ze wcale nie spałem. Byłem wręcz o tym przekonany. Przestawiłem więc budzik z 3:30 na 4:30, bo chciałem dać sobie te 4,5 h snu. Prawdopodobnie przestawienie budzika było błędem, bo gdy teraz sobie myślę, to chyba musiałem wtedy zasnąć. Ale jakoś o północy nie zastanawiałem się nad tym.

Zasnąłem więc ponownie, mając znów tyle samo czasu na sen. Jednak obudziłem sie o 4:00. Pomyślałem, ze mam jeszcze pół godziny do budzika, więc sekundę poleżę, bo czułem się strasznie zmęczony. Zadzwonił budzik, a ja ledwo wstałem. Byłem padnięty. Poziom wyspania  jakieś 40%. Oczy mi się same zamykały jak kilka dni temu. Znów musiałem walczyć ze zmęczeniem. W rezultacie przesiedziałem godzinę, co chwilę zamykając i otwierając oczy, w nadziei, że senność zaraz ustąpi.

O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego byłem zmęczony? Ile w końcu spałem? Doszedłem do wniosku, że na moją poranną senność miały wpływ 2 czynniki.

1. Duży wysiłek fizyczny przed snem. Ciało potrzebowało dodatkowego czasu na regenerację.

2. Obudzenie się  w niewłaściwej fazie snu. Prawdopodobnie zamiast spać 4,5 h spałem 5 h. Wskazuje na to też fakt, ,ze w ogóle nie pamiętałem snu. Przerwanie cyklu w połowie zawsze kończy się uczuciem ogromnego zmęczenia.

Pierwszy raz zdarzyło mi się przestawić budzik w środku nocy. Nie wiem o czym wtedy myślałem i dlaczego tak postąpiłem. W każdym razie okazało się to dla mnie niekorzystne, bo wcale się nie wyspałem i musiałem rano ze sobą walczyć. Może drzemka zdoła naprawić szkody.

Położyłem się o 6:20. Jednak przez pierwsze 5-10 minut nie mogłem zasnąć. W końcu się to udało. Obudziłem się chwilę przed budzikiem. Spałem około 15 minut. Od razu wstałem, pamiętając o zasadzie numer 2 z mojego Kodeksu Snu. Nie byłem jakoś dużo lepiej wyspany, ale wiedziałem, że jak zacznę chodzić i zajmować się swoimi zadaniami to się rozbudzę. Tak też się stało. Po 10 minutach już mogłem normalnie funkcjonować.

Popołudnie spędziłem na skałce wspinaczkowej. Co prawda miałem zmniejszyć wysiłek fizyczny o 50%, ale od czasu do czasu i tak daję z siebie wszystko. Staram się natomiast nie przesadzać ze zbyt wielką aktywnością fizyczną wieczorem, bo wtedy może mi się zwiększyć zapotrzebowanie na sen. To oczywiście dotyczy okresu adaptacji, która jeszcze się u mnie nie zakończyła.

Koło 14:40 położyłem się na drzemkę. Byłem trochę głodny, ale wstrzymałem się z obiadem, aż wstanę. Leżałem kilka minut nim zasnąłem. Obudziłem się jak zwykle po 10 minutach. Jak też zwykle bywa, podczas drugiej drzemki nigdy nie pamiętam snu. Być może nawet nie wchodzę jeszcze w fazę REM?

Dalsza część dnia przebiegła bez nowości. No, może była taka nowość, że jadłem pizzę wieczorem zamiast sałatki.

Położyłem się spać o 22:50. Powiedziałem sobie dwa razy afirmację, że obudzę się po trzech cyklach snu i zasnąłem. Dalej testuję budzenie się bez budzika, nastawiając na wszelki wypadek budzik na 4,5 h do przodu.

PODSUMOWANIE DNIA

Dzień, poza pomyłki z porannym budzikiem, przebiegł bez szczególnych rewelacji. Trzymam się planu i powoli wszystko zaczyna działać jak należy. Wstaje mi się coraz łatwiej, ale być może to zasługa zmiany długości snu, który przeznaczam na sen podstawowy.

Podstawowy sen:  5 godzin (23:00-4:00)

1 drzemka: 15 minut (6:20-6:35)

2 drzemka: 10 minut (14:40-14:50)

Całkowity czas snu: 5 godzin 25 minut

Artur Wójtowicz
wizjoner.org